15 października 2016

Saska Kępa z dużym smakiem. Viet Street Food Bistro.

đậu phụ chiên xù

Na Saskiej Kępie wylądował przepyszny wietnamski street food. Niektórzy już mogli spróbować ich dań podczas rożnych imprez food truck w Warszawie. Byli częstymi gośćmi m.in pod Stadionem Narodowym i na Nocnym Markecie. Serwowane z ich wozu przekąski i dania były smakowite ! Namawiałam właścicielkę, by zainstalowała się na Saskiej Kępie. Miałam w tym ukryty interes. Wreszcie bym miała świetną kuchnię wietnamską na wyciągniecie ręki. No prawie. W końcu z Grochowa mam tylko rzut beretem.  I stało się ! Bistro zostało otwarte właśnie tutaj, przy ulicy Królowej Aldony 5/2. To jeszcze jeden powód by odwiedzać Saską Kępę. 




Aromatyczna herbata jaśminowa na powitanie w taki szary i zimny dzień, to strzał w dziesiątkę.  Na zewnątrz bury dzień, a w środku przytulnie i ciepło. 


Oto karta menu. Tylko kilka pozycji, ładna grafika. Nic dodać nic ująć. Choć przyszliśmy z myślą o banh mi, czyli o kanapkach w stylu wietnamskim oraz banh gio które uwielbiamy, to nasz wybór padł na inne dania, zarówno te znane nam jak i zupełnie nieznane. Zupa pho bo- wiadomo, danie z podrobami oraz smażoną makrelę z dodatkami. 

pho bo

Nasza ukochana zupa PHO BO pojawiła się pierwsza. Klasyka kuchni wietnamskiej, bez której nie może się obyć mój starszy syn. To też nasza ulubiona zupa rodzinna. Dla tych co nigdy nie jedli, tłumaczę - to aromatyczny wietnamski rosół z makaronem pho z wołowiną ( lub innymi dodatkami jak kurczak czy pieczona kaczka ) i zieleniną wietnamską. Wołowina może być parzona, gotowana lub smażona. Nazwa zupy to nazwa makaronu z jakim jest podawana. Proponuję tym co nigdy nie jedli prawdziwej wietnamskiej kuchni, by swą przygodę z nią rozpoczęli od miski pełnej PHO. 


Danie z kurzymi żołądkami. Wybór męża. Bardzo smaczny wybór, choć ja nie przepadam za podrobami. Zwolennicy podrobów przybywajcie !

smażona makrela

Mój wybór dziś padł na smażoną makrelę. Byłam zaskoczona jej smakiem. Nigdy wcześniej nie jadłam smażonej makreli. Tylko wędzoną. Mama w czasach komuny często ją kupowała i przygotowywała świetną pastę. Dokonałam dziś odkrycia. Smak wędzonej makreli nie wynika z jej wędzenia, ona ma taki smak też smażona. Musicie koniecznie spróbować. Po wietnamsku oczywiście. 

kawa po wietnamsku

Kawa po wietnamsku. Kto nie próbował ten niech żałuje. To deser sam w sobie. Kawa przesączana przez specjalny filtr osiada na skondensowanym mleku na dnie szklanki. Taką kawę można pić na różne sposoby. Mieszać delikatnie, by kawa lekko się połączyła z mlekiem, nie mieszać, a na końcu wypić mleko. Albo pomieszać od razu. Jak tam kto woli, ale trzeba spróbować. 
Na końcu spróbowałam danie, które jest na zdjęciu na samej górze. Zasługiwało na trn zaszczyt! To đậu phụ chiên xù, czyli tofu w panko ( rodzaj panierki ) z domowym sosem z fasolką szparagową. Zaproponowane przez właścicielkę zaskoczyło mnie bardzo. Ucieszy ono szczególnie zwolenników wegetarianizmu, ale nie tylko. To jest przepyszne ! Tofu w tej postaci jest w stanie zadowolić każdego. Rozpływające się w ustach, niosące w sobie smaki, które chciałoby się powtórzyć, nawet zaraz po zjedzeniu. Tak samo jak wizytę tutaj. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione