27 sierpnia 2019

Nadziewane mini cukinie





Małe cukinie zawsze budzą we mnie jakąś czułość. Chętnie nabrałabym ich kilkadziesiąt. Ogólnie uwielbiam faszerowane warzywa. Papryki, cukinie, bakłażany, kapusty i inne. Połączenie farszu z konkretnym warzywem. A szczególnie w okresie letnim. Jak je zobaczyłam, takie kolorowe od razu wyciągnęła się do nich moja ręka. Część wybrał Jurek, mój młodszy syn. Chciał by było dużo kolorów. I było. Żółte, zielone, zielone w plamki jasnozielone, żółte w plamki zielone. A do środka farsz z tego co mi przyszło do głowy.



8 mini cukinii
1/3 piersi kurczaka
1 czerwona cebula
1/2 pęczka szczypioru ( u mnie czosnkowy )
1 łyżka papryki w proszku słodkiej
olej rzepakowy do smażenia
sól do smaku
ser gouda

Cukinie po umyciu i osuszeniu przekroić na pół. Z każdej połówki wydrążyć trochę miąższu, tak, by dało się ją faszerować. Miąższ drobno pokroić. Na patelni przesmażyć cebulę, dodać drobno posiekane mięso. Smażyć, aż mięso nie będzie surowe. Dodać cukinię, paprykę w proszku, sól do smaku. Chwilę razem smażymy, by smaki się połączyły. Na papierze do pieczenia ułożyć połówki cukinii, wcześniej można pociągnąć powierzchnię lekko olejem. Połówki faszerujemy jeszcze ciepłą masą. Posypujemy startym serem. Pieczemy około 20 minut.



Portulaka z warzywami i kuskusem



Portulaka. Dopiero co poznane warzywo, zakupione u Majlertów.  Doskonale pasuje do warzyw lata w pełni. Do pomidorów, cebuli, czosnku i aromatycznej papryki. To prosta propozycja na wykorzystanie tego warzywa. Ma ciekawy, mało oczywisty smak. Kwaśny, podobny nieco do szczawiu, ale też lekko ziemisty. Uwaga, zawiera kwasy podobne jak szczaw, więc powinny na nie uważać osoby ze skłonnością do tworzenia kamieni nerkowych.  Ma działanie antyoksydacyjne, usuwa bowiem z organizmu nadmiar wolnych rodników. Dobrze wpływa na układ pokarmowy i układ krążenia.



3 garście portulaki
1-2 małe papryki
2-3 duże pomidory
1 czerwona cebula
2 ząbki czosnku
oliwa/ olej rzepakowy do smażenia
kmin rzymski
1/2 szklanki kuskus
sól do smaku

Na oliwie lub oleju smażymy pokrojoną w kostkę cebulę. Potem dorzucamy paprykę i czosnek drobno pokrojone. Portulakę kroimy na mniejsze części i dodajemy do reszty. Chwilę razem smażymy, potem dodajemy pomidory, pokrojone w ćwiartki. Najlepiej wcześniej obrane. Dodajemy lekko uprażony na suchej patelni kmin. Gdy z pomidorów wytworzy się sos, dodajemy wtedy kuskus. Gdy kuskus dojdzie w sosie, doprawiamy do smaku solą i podajemy.




19 sierpnia 2019

Medaliony z selera


Na szkoleniach z pracy można czasem czegoś ciekawego nauczyć się od strony kulinarnej. Na jednym ze nich w Dębe zgłosiłam, że obiad chcę dostać w wersji wege, bo koleżanki wegetarianki dostały pyszny medalion z selera. Jednak do mnie dotarł medalion, ale z żółtego sera. Selera zabrakło. Hmmm. Jednak pomysł z selerem postanowiłam zaadoptować. Choć mój tak naprawdę nie był w wersji wegetariańskiej, bo był gotowany w rosole z koguta i wołowiny. Ale zawsze można ugotować seler w wywarze bez mięsa. Ważne by seler był wyjęty jeszcze nie rozgotowany. Można powiedzieć al dente. Panierkę zrobiłam klasyczną. 

1 ugotowany w rosole duży seler
świeżo zmielony czarny pieprz
1 jajko
bułka tarta
olej rzepakowy do smażenia

Ugotowany al dente, cały seler wyławiamy z rosołu. Kroimy niezbyt cienko, by krążki się nie rozerwały podczas dalszej obróbki. Pieprzymy z  obu stron. Panierujemy w jajku i bułce tartej. Smażymy na lekko złoto. Serwujemy gorące.



16 sierpnia 2019

Kurpiowskie specjały. Racuchy z kaszy gryczanej



Kurpie są w moim sercu od dawna. W Nowogrodzie byłam po raz pierwszy w skansenie. I zakochałam się od razu w tego typu miejscach i w Kurpiach. Potem pojawiałam się skansenie przy każdym dłuższym pobycie w Łomży lub jak przejeżdżaliśmy w pobliżu. Pierwszą potrawą kurpiowską jaką spróbowałam był rejbak - babka ziemniaczana oraz psiwo kozicowe. Bardzo mi smakowały. Raz w domu piekłam babkę ziemniaczaną i zrobiłam fafernuchy. Należy rozróżnić Kurpi Puszczy Zielonej oraz Kurpi Puszczy Białej.  Koło Łomży spotykamy tych pierwszych. Jakiś czas już nie byłam w tym przepięknie położonym na skarpie Narwi skansenie. Kiedyś tam była gospoda z przysmakami kurpiowskimi. 

W tym roku  w ramach Radomskiego Kalejdoskopu Kulturowego zorganizowano spotkanie z kulturą Kurpi w restauracji  " Gospoda Jaskółeczka ". Na początku był pokaz robienia racuchów z kaszy gryczanej. Dla mnie to raczej kotleciki. To świetny sposób na wykorzystanie kaszy gryczanej, która nam została w nadmiarze. Udostępniam przepis ze strony jaskoleczka.pl. 


 2 szklanki kaszy gryczanej
– 150 dag twarogu, najlepiej półtłustego
2 cebule, pokrojone w drobną kostkę
– 2 średniej wielkości jajka
– 3 łyżeczki soli
– 2-3 łyżki bułki tartej
– 1 łyżka koperku, drobno posiekanego
– 2 ząbki czosnku
– 1 łyżka majeranku
– sól, pieprz , olej do smażenia i bułka tarta do obtoczenia
Do garnka wlewamy 5 szklanek wody, solimy, zagotowujemy. Do wrzącej wody dodajemy kaszę, gotujemy na sypko (ok. 12 minut), studzimy. Cebulę smażymy, aż się zeszkli. Studzimy. Połowę ilości kaszy mielemy razem z twarogiem. Do zmielonej kaszy z twarogiem dodajemy kaszę nie zmieloną, ostudzoną cebulę, czosnek przeciśnięty przez praskę, jajka, bułkę tartą, posiekany koperek i przyprawy. Wyrabiamy na gładką masę. Jeśli masa będzie za mało gęsta, możemy dodać jeszcze bułki tartej lub łyżkę mąki ziemniaczanej. Z masy formujemy kotleciki, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym oleju, aż będą rumiane. Podajemy gorące, najlepiej z surówką z kiszonej kapusty lub z sosem z pieczarek

A potem mogliśmy spróbować pysznego rejbaku, słodkiej zupy fasolowej z suszonymi, wędzonymi śliwkami oraz fafernuchów. Fafernuchy to słodkie ciasteczka na bazie marchewki. Ja uwielbiam wypieki na bazie marchewki. 





A potem czas na ucztę duchową i  folklor kurpiowski. 


05 sierpnia 2019

Kago Praga by Alon na Pradze


Kabayaki set
Pewnego dnia mąż powiedział, że zaprasza mnie na sushi na Pradze, do nowego miejsca na Jagielońskiej. Przyznam, w takim miejscu nie spodziewałam się takiej restauracji. Gdy weszliśmy okazało się, że w środku siedzi moja koleżanka Innesa ze swoim mężem i córką. Co za niespodzianka ! Niestety byli już po deserze, a my mieliśmy dopiero zaczynać. Ucięliśmy miłą pogawędkę. Zazwyczaj spotkamy się tylko we dwie. O Inessie Kim już Wam pisałam i to nie raz. Poznałyśmy się na warsztacie kuchni Koreańczyków z Azji Centralnej.  Od tamtej pory utrzymujemy kontakt i spotykamy się na rożnych eventach i prywatnie. Chwilę przed nami był tam sam właściciel i rozmawiał z kim. Alon Than to mistrz Świata Sushi z Tokio z 2015 roku. Właściciel mojej ulubionej ostatnio miejscówki Matcha Bistro & Bar. I jest mężem Alicji Than z którą poznałam się kilka lat temu na warsztacie kuchni tajskiej.

Wtedy byłam tam pierwszy raz, potem pojechaliśmy drugi raz z okazji moich imienin. To dobre miejsce do świętowania i celebracji różnych rocznic. Wnętrze postindustrialne w starej kamienicy świetnie się wpasowało do klimatu tej części Warszawy. Trzecia wizyta łączyła się ze spotkaniem towarzyskim. Zaproponowałam to miejsce na spotkanie koleżankom z pracy.



 

Zacznę od potrawy, która wydawało się że będzie oczywista i mało odkrywcza. Bardziej interesował mnie sposób jej podania.  A to właśnie to danie sprawiło mi największą przyjemność.  To sałatka z krewetkami na ryżu, zawinięta w plaster ogórka ( gunkan) Powiem coś czego nigdy nie mówię, bo wydaje mi się szalenie pretensjonalne. Petarda ! Delikatna sałatka z tobiko - ikrą z ryby latającej. W zasadzie zamówiłam tą przystawkę zamiast czegoś słodkiego. Miałam ochotę na coś małego i smakowitego. I właśnie to dostałam.

Gunkan -sałatka z krewetek

Teraz wspomnę o słodyczach. Niech będzie nieco pokrętnie. Można zamówić ciasto dnia, to niespodzianka. Lody są serwowane w różnych postaciach, w tempurze, moschi. Są też podawane lody matcha. Tych ostatnich nie jadłam, za to poprosiłam o latte matcha i je dostałam, choć nie było ich w karcie, co bardzo cenię. 


Lody moschi


Lody w tempurze


Bardziej niż sushi lubię ramen. Warto spróbować tam  ramenu miso lub ramenu koreańskiego, jak się lub konkretne smaki. Ramen miso smakował nawet mojemu mężowi, który za tym daniem nie przepada. Shoyu ramen  jest podawany z surowym łososiem i olejem truflowym. Całkiem niezły, choć oleju jakoś nie wyczuwałam. Wolę jednak miso ramen, który jadłam poprzednim razem.

Miso ramen

Tatar z tuńczyka

Tatar z tuńczyka niesamowicie smakowity. Do tej pory najlepszy tatar z ryby jadłam u Rewińskiego w Kołobrzegu. Tatar z łososia. Ten tutaj jednak był przyprawiony subtelnie i zarazem wyraźnie. Rozpływał się w ustach. Jestem ciekawa smaku tatara z łososia.


Zupa wonton
Koleżanki podczas wizyty postanowiły popróbować zup i sushi. Każda z nas zamówiła po innej zupie i po rolce sushi. Zupa wonton tam serwowana po raz pierwszy mi smakowała. Do tej pory jakoś nie miałam szczęścia spróbować jej i być zadowoloną. 

Czas napisać co nieco o samym sushi. Rodzinnie zazwyczaj bierzemy duże zestawy na ciepło, z uwagi na syna, ale też z uwagi na upodobania. Bardzo nam smakuje. Wybór rodzajów sushi jest imponujący. Każdy znajdzie coś dla siebie.



nigiri hotate i nigiri hamachi

Podczas trzeciej wizyty zamówiłam hotate- małża św.Jakuba oraz hamachi- z serioli. Małże mnie nie zachwyciły, ale ryba była dość ciekawa. Zamówiłam te akurat nigiri, bo wcześniej nie jadłam tych gatunków. Jednak najlepiej smakują mi rolki w tempurze i inne na ciepło. Wiedza zdobyta na studiach SGGW zrobiła swoje. 





Miejsce to jest smakowite i mam jeszcze kilka potraw do wypróbowania. W oko wpadła mi jagnięcina z jakimś ciekawym dodatkiem, temaki i inne dania i przekąski które jeszcze wpadną mi w oko. Dobrze, że takie dobre sushi jest po naszej stronie Wisły.


03 sierpnia 2019

Pierogi z jagodami




Zanim poznałam mojego obecnego męża nie jadłam zbyt wielu pierogów z owocami. Czasem moja babcia Ania robiła pierogi z jabłkami i cynamonem, jak się okazało że ciasta na pierogi z wołowiną zostało za dużo. Z dzieciństwa nie pamiętam pierogów z truskawkami czy z jagodami. Teraz gdy jest sezon, obowiązkowo je robimy. W czerwcu pierogi z truskawkami, a w sierpniu te z jagodami. Najlepiej od razu duże ilości, które jednak znikają prawie od razu. Kiedyś zrobiliśmy chyba 125 pierogów z truskawkami i tez prawie wszystkie "poszły" od razu.  Ciasto robi mój mąż, zazwyczaj z dodatkiem jajka. Tym razem po warsztacie z Joasią Jakubiuk namówiłam go do takiego bez jajka. Tylko mąka pszenna i gorąca woda. Wyrabiał robot, więc można było dodać gorącą wodę. Przy wyrabianiu rękoma polecam raczej wodę ciepłą, by nie poparzyć rąk. Warto je zrobić, chociaż raz w sezonie. I lepiej większą ilość, bo po co potem się denerwować, że jest ich jak na lekarstwo.



ok 1/2 kg mąki pszennej (pierogowej najlepiej )
ok 1 szklanka gorącej wody
szczypta soli
6- 7 garści jagód 
2 łyżki cukru
śmietanka ( opcja )

Z mąki pszennej z odrobiną soli i wody wyrabia się elastyczne ciasto. Czasem trzeba dodać trochę więcej mąki lub wody, w zależności od mąki jakiej używamy. Ciasto powinno trochę odpocząć w samotności. W międzyczasie trzeba umyć w gorącej wodzie jagody, osączyć je z wody i zasypać cukrem. Następnie osączyć na sicie z nadmiaru soku, jaki się wytworzy. Można go potem dodać np. do śmietanki, jak kto tak lubi podawać pierogi. W krążkach zamykamy farsz, zalepiamy i wrzucamy do gotującej się wody. Delikatnie. I zmniejszamy gaz. Jak wypłyną, gotujemy jeszcze z 5 minut i wyjmujemy cedzakiem z wody na durszlak. Podajemy gorące ze śmietanką lub bez.


01 sierpnia 2019

Warsztat kuchni podlaskiej z Joanną Jakubiuk.



Kisiel owsiany z owocowym dodatkiem


Byłam na świetnych warsztatach kulinarnych i na dodatek w przepięknym miejscu. Już wcześniej miałam iść na warsztaty do Villi Intrata na terenie należącym do pałacu w Wilanowie. Byłam zachwycona tym miejscem. Chyba będę odwiedzać Wilanów częściej.
 



Z Joasią Jakubiuk znamy się od kilku lat, kiedy to w ramach akcji Slow Food oprowadzała nas po Hali Mirowskiej w ramach Sezonowej Akcji Zakupowej. tym razem Joasia była naszą przewodniczką po kuchni podlaskiej, której jest ambasadorką. Na spotkaniu dowiedziałam się, że podobnie jak ja jest dlatego że wrócili. To historia Bieżańców, czyli uchodźców z ziem polskich na tereny rosyjskie. Głównie to byli prawosławni, ale też część katolików. Moi pradziadkowie trafili na tereny Mińszczyzny, do Kojdanowa, obecnie Dzierżyńska. Ale wrócili, podobnie jak przodkowie Joasi.

Zapisując się na ten warsztat jeszcze nie wiedziałam jakie będzie menu. Jednak po cichu liczyłam,że będą to zaguby. Od kiedy zjadłam moje pierwsze pierogi z farszem surowych ziemniaków w Mostach Liwskich, jestem nimi oczarowana. Potem zjadłam odpowiednik podlaski tych pierogów w Drohiczynie. Ale trochę inaczej przygotowane, ugotowane, a potem podane opieczone.  I okazało się, że na warsztacie będziemy je robić od podstaw. I nie tylko. Zaczęliśmy od wstępu na temat ziemniaka, kuchni podlaskiej i kuchni Joasi. A potem zaczęliśmy gotowanie. Zaczęliśmy od zrobienia pasztetu śledziowego. Potem robiliśmy kisiel owsiany. Przyznam, że wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej. To bardziej przypomina budyń niż kisiel, ale tylko z wyglądu. W smaku dominuje smak kwaśnawy, drożdżowy. Był kiedyś przygotowywany na Wigilię z cukrem lub gruszewnikiem ( kompotem z suszu, w którym przeważały gruszki )
Zakwas na kisiel owsiany

Potem robiliśmy sałatkę ziemniaczaną, bardzo prostą, z ziemniaków i cebuli z olejem oraz pieprzem ziołowym. Była robiona w domu Joasi na czas postu w Wielki Piątek. Wiernych  prawosławnych tego dnia obowiązuje ścisły post. Poleca się nawet całkowite powstrzymywanie od posiłków aż do wieczora, lub do zakończenia uroczystości z adoracją płaszczenicy ( całun z ikoną Chrystusa w grobie ).
Sałatka ziemniaczana z cebulą.
Brosaniki, czyli kluseczki z ziemniaków. Formowane małą łyżeczką. Nazwa wzięła się od rosyjskiego brosat  (бросать ) znaczy rzucać. Wrzucane po ugotowaniu do gorącej okrasy z cebulą i boczkiem. Przepyszne, choć kaloryczne.


Brosaniki wrzucane do okrasy. Nie odwrotnie.
Na patelni był przygotowywany farsz na najlepsze pierogi świata z ziemniakami tartymi z boczkiem i cebulą. Albo klasycznie są podawane w formie pierogów albo w formie ugotowanej rolady z ciasta pierogowego z farszem. To właśnie zaguby.
 
Podczas gotowania  zagubów pałaszowaliśmy już sałatkę ziemniaczaną i brosaniki. Zajrzałam jeszcze jak gotują się te zaguby. Podobnie jak czeskie knedliki pszenne. 

Brosaniki w okrasie

Pasztet po wyjściu z pieca
 

Warsztat nam  się trochę przedłużył, dzięki barwnym opowieściom Joasi. O ziemniaku, o Podlasiu, o jej historiach rodzinnych. Było przepysznie i bardzo inspirująco.


Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione