01 października 2016

Mennonici na Żuławach Wiślanych. Dom podcieniowy w Orłowie.


Z autorem książki " Kulinaria Żuławskie "Arturem Wasielewskim spotkałam się w Elblągu. Na książkę ostrzyłam sobie zęby od dawna, od kiedy dowiedziałam się że została wydana. I jak przyjechałam do Elbląga na wakacje, zorientowałam się że autor mieszka mieszka w tym mieście. Mogliśmy się wreszcie spotkać i porozmawiać. Początkowo rozmawialiśmy o kulinariach żuławskich, mennonitach i osadnikach, ale temat zszedł na piękny, stylowy dom podcieniowy w Orłowie, którego Pan Artur jest właścicielem. Teraz w domu trwa remont, ale w przyszłości ma tam powstać muzeum.


Zostałam zaproszona do obejrzenia tego domu, w dniu w którym miała tam przyjechać grupa Mennonitów z Niemiec.  Byłam bardzo ciekawa jak wyglądają, co myślą o Żuławach, Polsce. Czy jest w nich nostalgia za krajem swych przodków ? Za płaskim terenem usianym kanałami ? Ta płaskość jest dla mnie czymś co bardzo lubię. Może dlatego Żuławy tak mi się podobają ? Wierzby, krowy tu i ówdzie i jeszcze kilka przepięknych domów podcieniowych. Chyba nie ma ładniejszych w Polsce. Kto nie widział ten powinien odwiedzić tą czarowną krainę. 


Garstka zapaleńców próbuje ratować te domy, ale cześć z nich znika bezpowrotnie. Gdy byłam kilkanaście lat temu w tym miejscu zapamiętałam kilka rozwalających się domów. To widok poruszający do głębi. Jakby coś umierało. Powoli, ale skutecznie. Piękno, które odchodzi, a pojawiają się w jego miejsce upiorne bryły zupełnie nie pasujące do krajobrazu, które je otacza. Szpecące i dobijające krajobraz wokół.


Przedstawiam Wam piękny dom w Orłowie. Trudno sobie wyobrazić ile samozaparcia i pracy kosztowało, by doprowadzić dom z ruiny do takiego stanu. Prace remontowe nadal są w toku. Już niedługo mam nadzieję będzie tu muzeum Żuławskie. 













Mennonici przyjechali dużą grupą z Niemiec, gdzie obecnie zamieszkują. Wcześniej mieszkali w Polsce, potem na zaproszenie Katarzyny II zawędrowali do Rosji. A to dlatego, że będąc poddanymi pruskimi musieliby iść do wojska. Następnie z Rosji uciekli do Niemiec, gdzie do dziś mieszkają. Jednak Żuławy to ich ziemia obiecana. 


Z wielkim zainteresowaniem obejrzeli dom w środku. Miło sobie porozmawiałam z kilkoma osobami po angielsku i trochę po rosyjsku. Przed domem odśpiewali modlitwy. Bardzo ładne pieśni, mimo że po niemiecku. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione