28 lutego 2019

Pączki serowe



Tak wyszło. Pączki tym razem sama zrobiłam. Nie takie klasyczne, ale serowe. Miałam sporo białego sera twarogowego i miałam robić sernik nowojorski lub litewski ( są dziwnie podobne ;) ) Przyznam jednak, że zawsze miałam ochotę zrobić takie pączki. Czasem kupowałam takie w cukierni na wagę. Smakowały mi bardziej niż klasyczne. Gdy zabrałam się wieczorem za ich robienie, okazało się że nie mam tyle co trzeba mąki pszennej. Za to miałam świeżo kupioną mąkę żytnią, chlebową. Zaryzykowałam. Na szczęście proporcje mąki pszennej do żytniej były dobre. Wy możecie dodać do pączków tylko mąkę pszenną.  W przepisie pierwotnym nie było również dodatku wódki. Miałam pół kieliszka wódki z orzechów laskowych, więc ją dodałam. 
Dzień wcześniej pochylona nad garnkiem z wrzącym olejem. Obserwowałam jak moje pączki zgrabnie obracają się same w tłuszczu. Niesamowita sprawa, pomyślałam. Ciekawe jak będą smakować ? Bałam się trochę tego dodatku mąki żytniej, ale niepotrzebnie. Wyszły wilgotne, miękkie i smaczne. W tym roku nie kupowałam już pączków na Tłusty Czwartek.



0,5 kg mielonego twarogu
4 duże jaja
400 gr mąki pszennej 
200 gr mąki żytniej chlebowej
25 ml wódki ( najlepiej smakowej )
3 łyżki cukru pudru plus ten do posypania 
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
aromat waniliowy 
szczypta soli 
olej rzepakowy do smażenia

Wychodzi około  35-40 małych pączków

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mieszamy razem ser, przesianą mąkę, jajka, sodę, proszek do pieczenia, aromat, wódkę, cukier puder, najlepiej drewnianą łyżką. Tak by składniki dobrze się połączyły. Formujemy małe pączki lekko natłuszczonymi rękoma. Kulki trochę większe od orzecha włoskiego, gdyż pączki w czasie smażenia trochę puchną. Wrzucamy je po kilka sztuk do rozgrzanego oleju. Gdy będą już z obu stron rumiane wyławiamy cedzakiem na wyłożone ręcznikiem kuchennym naczynia. Można jeszcze gorące posypać cukrem pudrem przez sitko. 

25 lutego 2019

Pani Onigiri karmi miso z gobo



O Pani Onigiri już Wam opowiadałam. Robi kanapki z ryżem ze smakowitym wnętrzem. Próbowałam jej kuchni na różnych imprezkach kulinarnych. Ba, uczyłam się robić onigiri u niej na warsztatach. Ale nie byłam dotychczas u niej w lokalu na Wilanowie. I zdarzyło się, że wybraliśmy się z mężem nad Wisłę w okolice Mostu Siekierkowskiego. Nie po naszej stronie Wisły. Mąż twierdzi, że tak naprawdę to chciałam zobaczyć elektrociepłownię na Siekierkach z bliska. Jest w tym trochę prawdy. W dzień powszedni podziwiam opary, jakie wypuszczają jej kominy, podczas dojazdu do pracy. A stamtąd to już blisko na Wilanów. Pojechałam skuszona daniami z GOBO, czyli korzeniem łopianu. Warzywo jest zaprezentowane przez właścicielkę na zdjęciu poniżej. Niestety było blisko do zamknięcia i kanapek już nie było. Ale za to dostaliśmy pyszną zupę miso z dodatkiem gobo. Przyznam, że to była lepsza propozycja,bo byliśmy zziębnięci po spacerze. Ciekawy smak, trochę podobny do korzenia pietruszki. Już wiecie na co będę polować ?





24 lutego 2019

Placki ziemniaczane

Szybko podjęta decyzja pewnego wieczora zaowocowała wizytą w ferie zimowe na Mazurach. Do tej pory Mazury jakoś nie były naszym ulubionym miejscem na ziemi. Ale miałam ochotę sprawdzić je zimą. To były Zawady Oleckie. Było biało, pięknie i mroźnie. W takim zimnym klimacie ma się ochotę na naprawdę sycące i konkretne dania. Ponieważ te z pszenicą na razie odpadały ( żegnajcie pierożki i pielmieni ! ) pozostawały te z ziemniaków. Na szczęście na Mazurach jest chyba najwięcej kartaczy na świecie, więc nie było źle. Ale żeby zjeść coś na miejscu gdzie mieszkaliśmy, trzeba było zrobić coś prostego, szybkiego i smakowitego. Po długim, wyczerpującym fizycznie spacerze. Wybór padł na placki ziemniaczane. Tylko co z tą mąką, co się je powinno dodać do ciasta ? Ale czy na pewno ? Okazało się, że da się zrobić placki ziemniaczane bez grama mąki. Tylko ziemniaki, cebula i jajka. Dla tych co lubią jeść placki ziemniaczane z cukrem polecam wyrzucić z przepisu cebulę. U nas miała być z pyszną śmietaną olecką. Tak dobrej śmietany już dawno nie jadłam. Przypomina taką śmietanę, jaką robiła moja Babcia Ania. Gęsta, ale nie tak że na sztorc stoi w niej łyżka i lekko kwaskowa. Jadałam ją najchętniej z ugotowanymi ziemniakami na obiad. 


Składniki
1 kg ziemniaków
1 średnia cebula
2 jaja
sól do smaku
olej do smażenia

dodatkowo
śmietana
smażone pieczarki

Ziemniaki obieramy, trzemy na tarce na małych oczkach. Cebulę też możemy zetrzeć, albo bardzo dobro pokroić w drobno kosteczkę. Mieszamy masę dokładnie razem z jajkami. Solimy do smaku. Na patelni rozgrzewamy olej i kładziemy ciasto, formując małe zgrabne placuszki. Smażymy z obu stron. Odsączamy na papierowych ręcznikach z nadmiaru tłuszczu. Serwujemy same, ze śmietaną lub z jakimś innym, ulubionym dodatkiem. 



20 lutego 2019

Pikkujoulu w Warszawie


Od jakiegoś czasu jestem zafascynowana północą. Zimnem i niedostępnością natury. Jej surowością i pięknem. Chciałabym odwiedzić kraje skandynawskie lub północną Rosję. Na razie to tylko takie przymiarki. Jak usłyszałam o spotkaniu przedświątecznym PIKKUJOULU, jakie jest typowe dla Finlandii to od razu wiedziałam, że muszę się tam udać. Miejsce to lubię i od czasu do czasu wybieram się tam na jakieś imprezy. Już wiecie ? Domy fińskie na Jazdowie. Część z Was pamięta zapewne akcję, gdy chcieli je zlikwidować i zapewne pobudować tam jakieś koszmarne osiedle, czy coś równie banalnego. Na szczęście udało się je uratować. Są już częścią historii Warszawy. A tu taka gratka się nadarzyła imprezka fińska w fińskich domkach. To nie mogło się nie udać.  


Na początku członkowie Towarzystwa Polska-Finlandia ćwiczyli kolędy, jakie mieli wykonywać na spotkaniu. Zupełnie inne kolędy niż nasze. Dostałam szklaneczka glögi, by ocenić czy jest w sam raz słodki. To napój z grzanego wina z miodem, przyprawami, czasem wzmocniony mocnym alkoholem.




Przyznam, że najbardziej na spotkanie zwabiła mnie możliwość spróbowania karelskich pierogów. KARJALANPIIRAKKA. To pieczone pierogi otwarte, z mąki pszenno- żytniej z nadzieniem z gotowanego ryżu lub puree ziemniaczanego.Najlepsze wg. przygotowujących je na ciepło. Smak intrygujący.Smakowały mi na ciepło i na zimno. 

Widziałam je już w jednym programie kulinarnym, a potem o nich czytałam w książce mojej koleżanki Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek " Tradycje kulinarne Finlandii ". 
Na zdjęciu powyżej jest dodatek do pierogów, czyli jajka ugotowane, siekane i wymieszane z jajkiem ( munavoi ). Co ciekawe, u mnie w domu rodzinnym moja mama kiedyś robiła taką pastę do chleba. Czasem dodawała natkę pietruszki, a czasem szczypiorek, zależy co było dostępne. 





Za to sałatkę ROSOLLI ( na zdjęciu poniżej ) znam, robiłam i nawet opisałam kiedyś na blogu. Jest nieco podobna do naszej sałatki jarzynowej. Są jednak pewne różnice. Jeśli chcecie przepis  na tą smakowitą sałatkę to zapraszam tutaj.



Oddzielnie był serwowany sos bazie jogurtu i soku z buraków. 



PORKKANALAATIKKO, to zapiekanka z ugotowanego ryżu, jajek, masła i marchewki. 





Bardzo smaczna była tradycyjnie przygotowywana szynka JOULUKINKKU, doprawiona goździkami i musztardą i pieczona w niskiej temperaturze przez kilka godzin. 


Oczywiście nie obyło się bez pierniczków. 



Synowi najbardziej smakowały mięsne kuleczki, czyli lihapullat.




Joulutorttu, to ciasteczka świąteczna tarta w kształcie wiatraka, Wypełnione dżemem śliwkowym, posypane cukrem pudrem. 


Było bardzo przyjemnie i smacznie. Przymierzam się do zrobienia karelskich pierogów. Muszę koniecznie zrobić klopsiki, bo bardzo smakowały mojemu małemu synkowi. Ja za to jestem fanką Muminków, a one zamieszkują jak wiecie Finlandię ;) 








13 lutego 2019

Naleśniki z mąki kasztanowej. Tylko mąka i woda


Tylko mąka i woda. Proste, nie ? No i jeszcze trzeba je upiec na patelni. Jak ma się dobrą patelnię do naleśników, to pójdzie nawet bez dużej ilości tłuszczu. Ja trochę dodałam oleju rzepakowego do ciasta. Ręczna robota, bez miksera. A pieczenie poszło jak z płatka. Naleśniki wychodzą naturalnie lekko słodkie. Słodycz pochodzi oczywiście z mąki z kasztanów. Nie muszę chyba pisać, że moja mąka pochodzi akurat z Włoch. A przepis na te proste naleśniki znalazłam w książce o kuchni toskańskiej. To przysmak z Garfagnany. Włosi smażą je na oliwie. Typowym dodatkiem do takich naleśników jest ricotta lub ricotta zmieszana z małą ilością miodu. Z ilością miodu nie można przesadzać, gdyż jak już wcześniej wspomniałam naleśniki same w sobie są dość słodkie. Zatem trzeba uważać. Moje dzieci zamiast miodu dodały trochę syropu klonowego. Przyznam, że akurat od jakiegoś czasu jestem z przyczyn zdrowotnych na diecie bez pszenicy ( nie tylko ), stąd pomysły na takie dania. Mąkę kasztanową można dostać bez problemu w większych sklepach i marketach. Zazwyczaj jest w sklepach ze zdrową żywnością, w opakowaniach 0,5 kg. 



Składniki
mąka kasztanowa
woda
oliwa lub olej rzepakowy 

Dodatki
Ricotta
Miód


Mieszamy dokładnie mąkę kasztanową z  małą ilością wody. Konsystencja powinna przypominać  ciasto naleśnikowe. Smażymy na małej ilości tłuszczu. Ja dodałam trochę oleju rzepakowego do ciasta. Wylewamy na patelnię trochę więcej ciasta niż na tradycyjne naleśniki. Smażymy z obu stron. Podajemy gorące. Same lub z ricottą. 


Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione