Jura Krakowsko-Częstochowska ma niepowtarzalny urok. Kiedyś poznałam dość dokładnie część krakowską Jury. Zupełnie nie znałam natomiast jej częstochowskiej części. Okazało się, że nocleg mamy u podnóża zamku w Bobolicach. Po przyjeżdzie na miejsce byłam dość zaskoczona widokiem jaki zobaczyłam. Przypomina zamek z bajki na górze nie do zdobycia ! Tylko patrzeć czy z okna nie wygląda jakaś księżniczka do uwolnienia. A kiedyś to była zupełna ruina. Zamek w tym miejscu powstał w XIV wieku, zbudowany przez Kazimierza Wielkiego. Wraz z zapleczem gospodarczym i usługowym pod zamkiem. Jak większość polskich zamków został zniszczony podczas Potopu Szwedzkiego. Tutaj miał obóz Jan III Sobieski, gdy zmierzał ze swymi wojskami pod Wiedeń. Gdy zamek znalazł się w rękach Laseckich doszło do trwającej wiele lat rekonstrukcji zamku. Obecnie imponuje swą świetnością pośród ostańców jurajskich
U stóp zamku jest hotel oraz restauracja, gdzie można zjeść kilka miejscowych i nie tylko miejscowych specjałów. Zalewajka jest typową potrawą dla tego regionu. Smak bardzo podobny, do tego jaką ja jadałam. Potrawa podobna do barszczu białego, ale z ugotowanymi ziemniakami. Jest bardzo smaczna i pożywna. Znana w całej centralnej Polsce. Choć u mnie w domu jadało się raczej barszcz biały ( na zakwasie z mąki pszennej ). Jadło się ją z chlebem, czasem z gotowanymi ziemniakami.
To danie poznałam prawie dwadzieścia lat temu. Oglądałam wtedy namiętnie programy Roberta Makłowicza. To danie bardzo mi się podobało i zaraz pospieszyłam do kuchni, by je zrobić. Wyszło przepyszne. O czym mowa ? To omlet cesarski, czyli KAISERSCHMARREN. Rodzaj omletu, potem rwanego na kawałki. Podane z rosterem ze śliwek węgierek. Danie zatem na czasie. Jest jeden minus, a mianowicie to, że danie to jest nie z tego zaboru. Te okolice były w zaborze pruskim i rosyjskim, a nigdy w austriackim. A wiadomo jaka kuchnię lubi najbardziej pan Robert.
W restauracji było jeszcze kilka ciekawych dań, nie było tego dnia jednak dania zwanego armatnimi kulami, na które miałam wielką ochotę. To żelazne kluski, czyli ciemne kluski z ziemniaków bez dodatku gotowanych ziemniaków.
Taką zabudowę można jeszcze zobaczyć w Bobolicach. Warto wybrać na spacer po wsi, po zwiedzeniu zamku lub w wizycie w restauracji pod zamkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz