30 grudnia 2019

Norweskie naleśniki z serem Brunost




Ten ciekawy ser o brązowym kolorze i karmelowym smaku kupiłam po lekturze książki Marty i Adama Biernat "Laponia. Wszystkie imiona śniegu". Brunost miał służyć doprawieniu gulaszu z mięsa renifera. Zapragnęłam zrobić takie danie ! Naiwnie myślałam nawet, że od ręki uda mi się dostać mięso renifera. Ser jednak udało mi się kupić i to bez problemu. Na Koszykach można kupić sporo ciekawych rzeczy. Podczas degustacji ser bardzo mi smakował i wzięłam spory kawałek. Myślałam, że taki smak będzie odpowiadał dzieciom, ale moje chłopaki wolą raczej pikantne smaki, a sama tyle sera nie zjem. Zaczęłam szukać inspiracji na internecie i znalazłam przepis na naleśniki z serem Brunost na stronie firmy, która je wytwarza. Tak właściwie to jest on robiony z serwatki, do której dodaje się śmietankę oraz mleko i długo gotuje. Czemu zawdzięcza swój karmelowy smak i jasno brązowy kolor.

250 ml mleka
1 jajko 
50-100 g sera brunost
90-100 g mąki pszennej
szczypta soli
2 łyżki masła

Mleko wlewamy do garnka, najlepiej takiego do gotowania mleka. Dodajemy wiórki sera brunost. Można zostawić trochę do posypania naleśnika na patelni. Gotujemy na bardzo małym ogniu, aż ser się rozpuści. Jest pokusa, że to smaczne mleczko jakie powstaje może zostać podczas próbowania wypite. Tatem strzeżcie się ! Mieszankę trzeba wystudzić, a następnie wbić do niej jedno jajko i dobrze wymieszać z solą i przesianą wcześniej mąką. Odstawić na pół godziny. Masa jest dość gęsta. Na patelni rozpuszczamy masło i smażymy naleśniki z dwóch stron. Jedną można posypać serem. 
Z tej porcji wychodzi 5 naleśników, ale są grubsze niż nasze i o wiele bardziej sycące. Pasują do nich świeże owoce, jak n.p. maliny czy borówki amerykańskie.





Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione