Smak tej rzadko spotykanej rośliny poznałam 2 lata temu, kiedy nabyłam ją od znajomej. Tam rosła dziko na jej polu. Tylko zbierać i przetwarzać. Ale może kilka słów o kozibrodzie porolistnym. Zwany też salsefią lub korzonkiem owsianym, często mylony ze skorzonerą, z resztą jej bliska krewna ( jeśli tak można powiedzieć o roślinie ). Jednak ta roślinka bardziej przypomina szczupłe pietruszki w kolorze kawy inki z mlekiem. Ma dużo potasu, żelaza, magnezu, fosforu i soli mineralnych. Świetna dla cukrzyków oraz dla osób z delikatnym układem trawiennym. Obniża poziom złego cholesterolu. Same zalety ! Jedna wada. Trudno ją znaleźć. Będąc w dzikich ostępach warto się rozejrzeć, a nuż nam się objawi ? Czego i Wam i sobie życzę.
Składniki
4-5 białych surowych kiełbasek
pęczek kozibrodu porolistnego
5 średnich ziemniaków
2 łyżki masła
parę łyżek śmietany ( opcja )
1 liść laurowy
sól do smaku
świeżo zmielony czarny pieprz
czipsy z boczku ( opcja )
Gotujemy białą kiełbasę z listkiem laurowym w około 3 litrach wody. Dodajemy pokrojone ziemniaki oraz korzeń kozibrodu. Gotujemy do miękkości. Na maśle dusimy zielone części kozibrodu, wcześniej drobno posiekane. Zupę szumujemy i pozbawiamy tłuszczu. Gdy warzywa są już miękkie dodajemy podduszone na maśle listki kozibrodu. Dosmaczamy solą. Gotujemy koło 20 minut i lekko blenderujemy wyjmując wcześniej liść laurowy i białą kiełbasę. Można dodać parę łyżek śmietany, ale nie jest to konieczne. Kiełbasę kroimy w plasterki. Można zrobić kilka chrupiących czipsów z boczku. Zupę podajemy gorącą, obficie posypaną czarnym mielonym pieprzem. Z płatkami kiełbasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz