W zeszłą sobotę rankiem przemierzałam jeszcze senną Warszawę, by dotrzeć na warsztaty, które miały się odbyć na Burakowskiej. Już na ulicy, niestety pełnej dziur powitał mnie kuszący zapach wypieków. Warsztat miała poprowadzić znana Wam już z moich opowieści Koreanka z Kazachstanu Inessa Kim.
Poznałyśmy się już dość dano temu na warsztatach z kuchni Koreańczyków Azji Środkowej, które prowadziła w ramach Historii Kuchennych w Teatrze Baza. Wtedy prowadziła też małe bistro w okolicach Alei Jana Pawła II w Warszawie. Obecnie można ją spotkać ze swoimi wyrobami na Slow Market nad Wisłą lub prowadzącą warsztaty kulinarne kuchni koreańskiej i nie tylko.
Tym razem mieliśmy wziąć na tapetę różne rodzaje KIMCHI i dania robione z ich udziałem.
Większości kimchi kojarzy się wyłącznie z potrawą z kapusty pekińskiej tj koreańską kiszoną na ostro kapustą pekińską. Tymczasem jest to nazwa ogólną pod którą może się mieścić nawet kilkadziesiąt warzyw kiszonych na sposób koreański. Mieliśmy zrobić kimchi z kapusty pekińskiej, z rzodkwi białej oraz z ogórka gruntowego.
Inessa przedstawiła nam swój sposób robienia kimchi. Tam gdzie się wychowała, a więc w Kazachstanie mniejszość koreańska robiła kimchi bez dodatku sosu rybnego oraz suszonych krewetek, gdyż tam ich po prostu nie można było dostać. Przez co wariant jej jest wegetariański. Wg receptury jej rodziny do kimchi nie dodaje się również mąki ryżowej oraz cukru.
Gdy już zrobiliśmy wszystkie zamierzone na warsztat rodzaje kimchi można było zabrać się za potrawy z użyciem kimchi. Na początek trochę już wygłodniali rzuciliśmy się za robienie placków z kimchi, które są dość prostym daniem. Do tej pory chrupaliśmy same kimchi, a to wzmaga apetyt.
Potem Innesa pokazała naczynie w jakim przygotowuje się zupę kimchi. Ja przepis Inessy znam już od ponad roku i przyznam, że jest to zupa- hit naszej rodziny. Je ją ze smakiem nawet najmłodszy syn, łowiąc " kapustki " z zupy, bo lubi je najbardziej.
Główne składniki oprócz kimchi to boczek, cebula, czosnek, pasta gochujang i tofu. Choć część osób robiła wegańską wersję tej zupy i też była świetna.
Zupa w całej swej okazałości jest podawana zazwyczaj z ryżem w oddzielnej misce. Tym razem z uwagi na warunki na warsztatach ryż był podany razem.
Na koniec zrobiliśmy jeszcze kimchi bokkeumbab, czyli ryż smażony z kimchi. Smaczne, sycące danie, które jednak było przepełnieniem czary najedzenia. Bo ile można jeść ?
Warsztaty prowadzone przez Inessę jak zwykle smakowicie i rzeczowo. Kimchi to wszak jedna z najzdrowszych potraw świata. Warto je jeść często, szczególnie w okresie jesienno- zimowym, gdy nasza odporność może szwankować. Bo lepiej przeciwdziałać niż leczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz