Teraz w Wilnie obchodzone są Kaziuki, jedyna tego typu impreza poświęcona patronowi Wilna Świętemu Kazimierzowi. A ja niedawno byłam na spotkaniu poświęconej kuchni wileńskiej, prowadzonej przez autorkę książki " Wilno. Rodzinna Historia smaków" Ewę Wołkowską- Kołodziej. Spotkanie w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej " Na pierwsze zupa poziomkowa, na drugie: cepiliny, na zakąskę : świńskie uszy. Deseru brak. Biesiada tylko na pozór o tym co jedzą Litwini". Pani Ewa jest etnologiem i dziennikarzem. Przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłam je telefonem.
Temat zaczął się oczywiście od ziemniaków, które są przerabiane na Litwie na różne sposoby. Są specjalne maszynki do tarcia ziemniaków na miazgę, głośnie i postsowieckie. Są w prawi każdym domu. Postawiono na Litwie na dania ziemniaczane, mączne, wieprzowe i obficie okraszone skwarkami lub oblane śmietaną. Czyli kuchnia chłopska lub stylizowana na kuchnię chłopską. Wybór tych dań jako typowo litewskich nastąpił w opozycji do dań dworskich, identyfikowanych z kuchnią polską. Zniknęły tyszkiewiczowskie kołduny, bogactwo dań z dziczyzny, grzybów i innych dań. Litewskość w opozycji do polskości się kształtowała.
Ulubione danie mieszkańców Litwy to cepeliny. Ja rozumiem doskonale tą miłość, też mogłabym je jeść prawie codziennie. Mawiają że prawdziwy Litwin nie rodzi się, ale wykluwa z cepelina. Co ciekawe danie to tak naprawdę wypłynęło na Litwie w czasach sowieckich. Serwowano je w stołówkach pracowniczych w czasach ZSRR. Nie ma przepisów na nie w książkach kucharskich z XX lecia międzywojennego.
Wkładem Litwy w Unii Europejskiej miały być właśnie cepeliny. Cepeliny na monetach euro, cepeliny serwowane w Europie. Żartobliwie cysterny pełne skwarków na szosach Unii Europejskiej. Obecnie pojawiły się już budki z cepelinami serwowanymi ze skwarkami właśnie lub ze śmietaną lub z dwoma dodatkami na raz. Taki jest podział Litwinów, lubujących się w jednym albo drugim dodatku, a najwięcej osób lubi oba. Obecnie są już miejsca gdzie można kupić cepeliny wegetariańskie. Chociaż ja pamiętam, że parę lat wcześniej w kilku miejscach widziałam już cepeliny z białym serem w środku.
Na tradycyjnych Zapustach nawet Prezydent Litwy zmagała się ze smażeniem racuchów ( bliny pszenne ). Link do artykułu na ten temat. Bliny mogą być różnego rodzaju : ziemniaczane, gryczane, pszenne. Lubiane są żmudzkie z mięsem w środku. Wcześniej o nich nie słyszałam, ale już czuję że będę chciała je zrobić. Dieta litewska nie jest zatem zbyt zdrowa. Były nawet propozycje wprowadzenia podatku VAT na produkty wieprzowe, ale spotkało się to z dużym oporem. Kraj jednak płynie wieprzowiną. Na targu kalwaryjskim można jeszcze dostać świńskie uszy, głowę świniaka i inne części. Młodsze pokolenie już trochę inaczej myśli, powstają nawet podobne jak w Polsce targi śniadaniowe na Zarzeczu, ale są koszmarnie hipsterskie i drogie. Co ciekawe zupy nie cieszą się tu powodzeniem, bo są uważane za danie mało wykwintne.
Z Litwą kojarzy się najbardziej czarny chleb, najczęściej z kminkiem. Jednak żytni chleb nigdy nie będzie taki ciemny i jest tam dodawany karmel lub cukier. Dla mnie zbyt słodki i nakminkowany. Ten chleb jest często przywożony przez Polaków jako pamiątka jadalna z Litwy. Podobnie jak sało, twardy biały ser zwykły lub z dodatkami smakowymi czy Dżugas, twardy ser zwany litewskim parmezanem. Te twarde białe sery, w których zagustowała moja rodzina można na szczęście dostać w Polsce, podobnie jak Dżugas nazywany już litewskim towarem eksportowym. Jednak to nie litewskie towary płyną szerokim strumieniem do Polski, lecz odwrotnie. Ponieważ żywność na Litwie jest bardzo droga Litwini przyjeżdżają do przygranicznych terenów w Polsce na zakupy. W sklepach w Suwałkach, Augustowie czy Augustowie można już spotkać napisy po litewsku, a obsługujący też już czasem mówią w tym języku. A Suwałki są nazywane litewskim rajem. Jestem ciekawa co na to mieszkańcy Suwałk, którzy chyba za nimi nie przepadają, bo Litwini uważają że to litewskie miasto. A mieszkańcy się śmieją, że na terenie miasta przed wojną nawet jeden Litwin nie mieszkał.
Deser litewski to była zazwyczaj bułka drożdżowa, mazurki i baby zostały z przyczyn oczywistych wyeliminowane z litewskiej kuchni narodowej. Ponoć Jagiełło miał swój przysmak w postaci ogórków z miodem. Na Litwie jest popularny sękacz, ale nie jest to taki sękacz o jakim pisałam w swoim poście o kuchni Suwalszczyzny. To sękacz biały, z przewagą białka, nie tak bogaty w smaku jak nasz tradycyjny np z Gib. Parę lat temu kupiliśmy mały sękacz od Litwina i po spróbowaniu go w domu myśleliśmy po prostu że to jakiś oszukany sękacz. Nie miał nic wspólnego z żółtym, grubym i bogatym w smak sękaczem jaki znaliśmy. Teraz już wiem, że to po prostu inna receptura i tradycja. Tak jak biały sękacz, są też białe pierniki, bez przypraw sporządzane. Popularne zrobiły się za czasów ZSRR, gdy brak było odpowiednich składników do tradycyjnych pierniczków. Smak kryzysu. Znane są batoniki z serkiem czy batoniki z krwią zwierzęcą dla podratowania poziomu żelaza. Popularnym owocami są arbuzy.
Odkryciem wieczoru były dla mnie białe lub różowe ciasteczka, ZEFIRY, przypominające nieco bezy. W smaku jednak nie przypominają bez, są bardziej wilgotne i cytrynowe w smaku. Składają się głównie z cukru, syropu oraz co ciekawe jabłek. Bardzo słodkie. Zjadłam tylko mały kawałek i miałam dość. Tych ciasteczek i innych specjałów litewskich przywiezionych przez autorkę spróbowałam na drugiej części spotkania. Były też potrawy przygotowane przez członkinie Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego- Oddział Warszawa. Dzień przed Środą Popielcową wszystko było dozwolone ;)
Spotkanie było bardzo ciekawe. Pani Ewa ma dar przekazywania informacji w sposób ciekawy i prosty zarazem. Ja już sporo wiedziałam wcześniej, bo kupiłam jej książkę jakiś czas temu i cześć już przeczytałam. Parę przepisów mam ochotę zrobić. Nie jest to jednak tylko książka kucharska, bowiem łączy w sobie wiedzę na temat współczesnych upodobań mieszkańców Litwy, zarówno Polaków, Białorusinów, Rosjan i Litwinów. O ich wzajemnych stosunkach, rodzajach gościnności i kultywowania odmienności i podobieństw zarazem. Przyznam, że bardzo mi się podoba takie podejście do kulinariów. Najchętniej czytałabym książki kucharskie napisane przez etnologów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz