11 marca 2017

Polesia smaki znane i poznane.

Polesie było mi do tej pory mało znane. Mój kierunek wschód to były zazwyczaj obszary Podlasia, Ziemi Suwalskiej albo  Bieszczady i Beskid Niski. Tym razem wybór padł na tereny niedaleko Włodawy. Byłam co prawda kiedyś w Sobiborze na plenerze fotograficznym. Ale wtedy nie skupiałam się na aspektach kulinarnych, choć sporo rozmawiałam z gospodynią tamtejszego gospodarstwa agroturystycznego, głównie o jedzeniu. Przed samym wyjazdem dostałam od Niej nawet kapustę kiszoną w główce. Ona sama nie miała na nią pomysłu. 
Ferie zimowe, to nie czas turystyczny na Polesiu. Czasem mieliśmy wrażenie, że tylko my tam jesteśmy turystami. Codziennie zatrzymywała nas straż graniczna, pewnie z uwagi na obcą rejestrację. Tym razem trzeba było zdać się na żywienie się w rożnych barach i restauracjach.  Udało się coś ciekawego znaleźć, mimo że pani z informacji turystycznej w jednym z miast na Polesiu powiedziała, że na Polesiu kuchni regionalnej nie ma. " Bo jaka to miałaby być ? " - zapytała i spojrzała na mnie oczekując odpowiedzi. Taka postawa osoby pracującej w takim miejscu mnie na tyle zdziwiła, że nie odpowiedziałam. Pani sama zaczęła sobie odpowiadać na pytanie wcześniej postawione. " Może jakaś ukraińsko- polska, a może latem coś tam by pani znalazła coś takiego ".  To mnie nie zraziło. 


Placek ziemniaczany ze schabowym w środku, czyli PLACEK KODEŃSKI. Połączenie całkiem niezłe, tylko niepotrzebnie dodano żółty ser. Pierwszy posiłek w Kodniu był bardzo udany. Oprócz placka były jeszcze pierogi z różnym nadzieniem, całkiem smaczne. Jedne były z nieznanym mi jeszcze farszem z brązową soczewicą. W Kodniu można kupić w  sklepie przy sanktuarium suszone zioła, nalewki i inne mikstury z ziołami. Ja kupiłam jeżówkę oraz hyzop. 


Prawdziwym odkryciem był POMIDORY  W GALARETCE  zakupione w sklepiku przy prawosławnym klasztorze w Jabłecznej. Przepyszne pomidory, nie za miękkie i nie za twarde. A galaretka bardzo dobra. Świetna przekąska do wędliny. Chętnie poznałabym na nie przepis, tak bardzo mi smakowały. Podobno potrawy serwowane w kuchni monatyru są znakomite, np. znane z kuchni mojej babci pierogi z jabłkami z cynamonem. Przyprawia się je tam miejscowym miodem, jaki można też kupić w sklepiku. Oprócz wymienionych były tam też różne dżemy, konfitury oraz ogórki w ketchupie. Zakupiłam jedną sztukę i powiem że całkiem niezłe. Choć nie jest to wyrób, na który receptura przetrwała wieki. 



Mieszkając na kwaterze w Sławatyczach dowiedziałam się o potrawach robionych przez mieszkających niedaleko, bo w Mościcach Dolnych Olędrach. Robili oni  wyśmienite sery oraz pierogi z  sera i startych suszonych owoców. 


W Sławatyczach, gdzie mieszkaliśmy nie było żadnego miejsca, gdzie można było zjeść. A zimowa pora nie pozwalała, by odpuścić sobie zjedzenie ciepłego posiłku. Tam organizm łaknął sycących, tłustych dań, które rozgrzeją i dadzą siłę na zwiedzanie w taką mroźną pogodę. W Hannie można było zjeść dobre kartacze, różne rodzaje pierogów, niezłe zupy w tym flaczki. 


W Chełmie, bardzo mroźnym tego dnia zjedliśmy po pączku. Ale za to na miejscowym targu udało mi się kupić PIELMIENICĘ u pani która przyjechała z Ukrainy. Teren przygraniczny ma swoje plusy. Warto było więc było odwiedzić Chełm.


W Terespolu trafiliśmy na dobrą solijankę, można ją w zasadzie zaliczyć do dań jakie bieżeńcy, a było ich sporo z tych terenów  mogli przywieźć z Rosji. A może po prostu inspiracja kuchnią rosyjską ? 


Zamówiłam to ciasto cynamonowe, myśląc że będzie przypominało szwedzkie bułeczki cynamonowe. Ale to było coś zupełnie innego i bardzo dobre. Mocno czekoladowe ciasto przełożone kremem o smaku cynamonowym. Udało mi się nawet uzyskać przepis na ten krem. 



FORSZMAK LUBELSKI odkryłam we Włodawie. Zupa w stylu solijanki z ogórkami kiszonym, ale bez oliwek i cytryny. Zamiast mięsa są skrawki różnych wędlin.  Choć wydaje mi się że jak kiedyś o niej czytałam jakieś mięso tam jednak było. Ale ta wersja była barowa, jak mniemam. We Włodawie też był duży wybór pierogów z różnymi nadzieniami. 
To bardzo stronniczy wybór i przegląd tego co moze nas czekać na Polesiu. Może rzeczywiście w okresie letnim wybór potraw jest większy. Wszak byliśmy nie w sezonie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione