Zapowiadano deszcz. Obudziłam się i spojrzałam za okno. Piękne słońce świeciło przez zasłonki. Będzie dobrze pomyślałam i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Oby taka pogoda towarzyszyła nam na warsztacie. Wszak będzie się odbywał na dworze. Jednak stopniowo pogoda się psuła. Po przyjeździe na miejsce po promykach słońca już nie było śladu, za to było bardzo zimno. I stopniowo robiło się coraz bardziej zimno, wilgotno. A jak już warsztat się zaczął to z nim deszcz przyszedł. Ale to nam nie przeszkadzało, by zacząć wiercić dziurki w brzozach. Bo teraz jest odpowiedni czas na pozyskanie oskoły. Warsztaty prowadził Karol Szurdak- Etnobotanika w praktyce.
Zawsze bardzo chciałam zobaczyć jak się to robi, od dziecka lubiłam brzozy. Wywołują u mnie uczucia jakiejś nostalgii, tęsknoty za wiejskim krajobrazem i kresami.
Do wyboru mieliśmy trzy rodzaje wiertarek. Ja akurat wybrałam wersję najbardziej zmechanizowaną. Można też wiercić ręczną wiertarką.
Do wyboru mieliśmy trzy rodzaje wiertarek. Ja akurat wybrałam wersję najbardziej zmechanizowaną. Można też wiercić ręczną wiertarką.
Trudno mi było tylko dobrze wbić rurkę w korę. Tu potrzebowałam pomocy naszego prowadzącego. Nie miałam tyle siły by ją dobrze wbić. Nie można wbić za głęboko i zbyt płytko.
Rurka powinna być wbita na takiej wysokości, by łatwo podstawić naczynie do zbierania oskoły. Gdy małymi kroplami sok spływał do butelek, my ruszyliśmy na poszukiwania ciekawych i użytecznych roślin, które już można zbierać, rwać i wykopywać.
Ten grzyb pasożytujący na brzozach to białoporek brzozowy. Jest niejadalny, ale badania naukowe wykazały, że ma właściwości antyrakowe. Odpowiedni na trudno gojące się rany.
Czy już czujecie że nadchodzi wiosna ?
Nawłoć kanadyjska. Gatunek inwazyjny, ale ma swoje zalety zdrowotnościowe.
Nie wszystkie rośliny nadają się do zjadania, niektóre są po prostu piękne ! Znaleźliśmy młode listki szczawiu i wrotycza.
Kosmaczek jest pospolity na terenach nizinnych, a więc często występuje na płaskim Mazowszu. Ma charakterystyczne owłosione liście, o lekko gorzkim smaku.
Kobylaka ( nazwa ludowa) łatwo namierzyć na łąkach. Ma zastosowanie lecznicze, a nie jadalne. Znaleźliśmy również dziką marchew oraz korzeń wiesiołka.
Pojawiły się już małe pączki podbiału pospolitego. To pierwszy zwiastun wiosny ! Można jej szukać na terenach podmokłych. Roślina lecznicza. Można jeść teraz kwiatki. Na warsztacie u Łukasza Łuczaja robiliśmy gołąbki w jego liściach.
Niestety nie dało się długo chodzić po dzikich ostępach, bo padało coraz bardziej. A ręce mi zmarzły bardziej niż w środku zimy. Nawet nie notowałam, co zazwyczaj robię, przez to umknęło mi sporo wiadomości. Trochę zapamiętałam, czym się dzielę. Za to mam dobrą wieść -WIOSNA IDZIE !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz