Jeśli lubicie arabskie smaki, dość mocno podkręcone aromatem kminu rzymskiego to coś akurat dla Was. To danie dla zdecydowanych wielbicieli KMINU RZYMSKIEGO, nie kminku. Jak wiadomo tą przyprawę można albo kochać albo nienawidzić. Ja się zakochałam od pierwszego niuchnięcia. Ten zapach kojarzył mi się bardzo orientalnie. Najpierw wyczułam ten smak w daniu, spytałam kelnera co to jest. On pokazał mi woreczek z pachnącą zawartością. Już wiedziałam że to coś co będę uwielbiać. Dostałam w prezencie mały woreczek z zawartością. Wtedy takie przyprawy były tylko w restauracjach arabskich. Pierwszy kmin w sklepie kupiłam parę lat później. Te marchewki są robione w stylu libijskim, bez słodkich nut jak np. marchewki po marokańsku. Dlaczego akurat kuchnia libijska ? Nie wiem czy kiedyś pisałam o tym, że mój tata był na kontrakcie w Libii. Po jego powrocie z Libii w naszej kuchni sporo się zmieniło. A mnie chyba wtedy zaczęły pasjonować różne kuchnie.
Składniki
4-5 średnich marchewek
1/2 pęczka natki pietruszki
2 płaskie łyżki kminu rzymskiego
2- 3 małe ząbki czosnku
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek
sól do smaku
Marchewki gotujemy tak by zachowały lekką jędrność. Można też na parze. Nie powinny rozpadać się przy krojeniu w średnio grube plasterki. Natkę kroimy bardzo drobno. Kmin rzymski prażymy chwilę na suchej patelni i jak zacznie pachnieć, zdejmujemy z ognia. Można go lekko ugnieść w moździerzu, ale nie na proszek. Wyciskamy sok z cytryny i mieszamy razem z oliwą z oliwy oraz ze zgniecionymi ząbkami czosnku. Krążki marchewki delikatnie wymieszać z natką pietruszki oraz z kminem rzymskim. Solimy do smaku. Podajemy schłodzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz