Kto powiedział, że musiałam o tym co się działo w Toskanii opowiedzieć na szybko po przyjeździe ? Właśnie teraz, jak jest tak ponuro i zimno warto wspominać ciepłą by nie powiedzieć upalną Italię. I jej smaki pełne tamtejszego słońca.
Zanim zabraliśmy się za pracę na warsztacie z Cristiną Catese pojechaliśmy na targ w Emploi. Tam stargany zarówno z jedzeniem, jak z odzieżą. Przyznam że po kilku dniach gotowania i smakowania Toskanii miałam ochotę zobaczyć również jakie ciuszki można kupić na miejscowym targu. Było dość upalnie, a ja wzięłam ze sobą same spodnie. Miałam ich trochę dość. Tak, że zamiast latać po części z jedzeniem zwiedzałam inne rejony. I nie byłam w tym odosobniona. Co ciekawe kupiłam nawet sukienkę w ładnym niebieskim kolorze. W pasy. W końcu trafiłam na krótko na targ z jedzeniem, stąd kilka fotek z nimi. Świeże ryby i owoce morza. Mnóstwo owoców i warzyw. I regionalne wędliny i sery. Sami popatrzcie.
Przyznam, że w przyrządzaniu owoców morza nie jestem zbyt mocna. Dlatego obróbka małży to była dla mnie nowość. Przyglądałam się trochę z boku, bo tym razem byłam w grupie, która robiła ciasta. Danie z małych i dużych małży smakowało wybornie, a ryba była bardzo delikatna. Do małży były podane gnocchi. Same były równie wyborne z masłem i szałwią. To były już ostatnie warsztaty z Crisiną. Było sporo nauki i zabawy zarazem. I morze wina z miejscowej winiarni.
Czy to nie są cudowne widoki ? Na miejscu, w naszej agroturystyce było
bardzo ładnie. Lubiłam szczególnie podziwiać zachody słońca. Im bliżej
było do wyjazdu tym bardziej działała na mnie tutejsza przyroda i aura.
Tak jakbym miała na zapas się naoglądać, smakować i nawąchać. Nie
wiadomo kiedy znów będę w Toskanii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz