29 grudnia 2017

Sytocha. Sycąca potrawa z Urzecza.



O tej potrawie już kiedyś pisałam, na początku mojej przygody z Urzeczem. Urzecze to mikroregion etnograficzny, można powiedzieć najbliżej Warszawy. Nawet kiedyś będący jej obecną częścią, bo sięgał aż po Saską Kępę po mojej stronie Wisły i po Siekierki po drugiej stronie. Stąd też moje zainteresowanie, bo można obcować z ciekawą kulturą na wyciągnięcie ręki niemalże. Fakt, że materialnych w postaci domów, dworów i innych obiektów budowlanych niewiele zostało, jednak zachowało się sporo informacji o tym terenie, w tym przepisy kulinarne na dania z Urzyca. Niektóre z nich są robione do dnia dzisiejszego przez gospodynie z tego terenu. 
Do zrobienia sytochy przymierzałam się dość dawno, ale nie miałam przepisu, a szczególnie dokładnego sposobu robienia tego specjału. Dopiero po warsztacie kuchni z Urzecza mogłam spróbować ją zrobić sama w domu. Najważniejsza okazała się rada, żeby gotować pulpę ziemniaczaną, dopóki nie przestanie chrzęścić w zębach. Ponieważ na warsztacie próbowałam ugotowane już danie, nie wiedziałam jak smakuje ono na każdym etapie gotowania. To bardzo cenna uwaga, szczególnie jak się ma robić sytochę pierwszy raz. Ważne jest również to, by dobrać odpowiedni rodzaj ziemniaka, taki z rodzaju mączystych, nie wodnistych. 

Składniki 
2 kg ziemniaków
1  łyżka soli
ok. 2 litrów wody

Obrane ziemniaki trzemy na tarce na małych oczkach. Układamy sito nad garnkiem. Na sito wykładamy masę ziemniaczaną. Płuczemy zawartość zimną wodą. Dobre płukanie zapobiega późniejszemu przywieraniu dania. Następnie odciskamy nadmiar wody z masy ziemniaczanej. Przekładamy pulpę do innej miski. 


Wodę z ziemniaków odstawić na około godzinę, by na dnie zgromadziła się skrobia ziemniaczana. Tymczasem w garnku gotujemy wodę z solą. Do wrzątku dodajemy odciśniętą z wody pulpę ziemniaczaną i mieszamy. Gotujemy, aż  masa przestanie chrzęścić w zębach, czyli około 15 -20 minut. Czasem więcej, zależy to od ziemniaków. 


Odlać wodę z garnka z dna zebrać skrobię i rozprowadzić podobnie jak kisiel w małej ilości wody. Cienkim strumieniem wlać mieszaninę do gotujących się ziemniaków i mieszać energicznie, by nie powstały grudki. Zagotować razem. Podawać okraszone okrasą z przesmażonego podgardla lub surowego boczku z cebulką i posypane zieleniną. 
Danie można również odgrzane lub odsmażone spożyć następnego dnia. Co ciekawe, zachowuje swą kisielowatą konsystencję, a smakuje jeszcze lepiej według mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione