Jak wiecie podróże kształcą. Nawet jak jest to wypad do niedalekiej okolicy. Niegdyś, za czasu istnienia ogromnego bazaru w środku Warszawy, bywałam tam czasem - ale tylko w jednym miejscu. Odkryłam już wtedy sklepy wietnamskie z żywnością azjatycką. Szkoda, że nie odkryłam oryginalnych dań wietnamskich w tamtejszych barach. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam młody ryż w kolorze zielonym. Wyglądał trochę inaczej niż ten na zdjęciu poniżej. Wtedy Wietnamka mi powiedziała, że z tego robi się takie dania, których ona nie będzie mi umiała jak wytłumaczyć.
Te płatki na zdjęciu były kupione niedawno i nie mają już tego samego wyglądu i koloru co tamte. Jak widać żywność zmienia się na całym świecie, niekoniecznie na korzyść. To zielony ryż, a raczej płatki ryżowe ale farbowane pandanem. Kupiłam i jak zwykle szukałam zastosowań.
Na szczęście niedawno kupiłam książkę " Vietnamese street food" autorstwa Tracey Lister i Andrea Pohl. To już druga książka ich autorstwa w moim księgozbiorze. Tam znalazłam przepis na pikantne ciasteczka z tofu , grzybów i właśnie płatków zielonego ryżu. W oryginalnym przepisie były grzyby shitake, których nie miałam i zastąpiłam grzybami mung. Nie miałam też tyle tofu, dlatego moje ciasteczka wyszły bardziej grzybowe w smaku niż powinny. Ciasteczka są nimi tylko z nazwy. To raczej wegańska przekąska. Serwuje się je z pikantnym sosem na bazie sosu sojowego z sokiem z limonki.
Składniki
10 suszonych grzybów mung
10 suszonych grzybów shitake
700 g świeżego tofu
1/3 szklanki płatków zielonego ryżu
sól do smaku
1 łyżeczka cukru
olej do smażenia
szczypior do serwowania
Sos
120 ml sosu sojowego
sok z 1/2 limonki
1/4 łyżeczki cukru
1/2 - 1 papryczka chilli
Tofu należy dobrze odcisnąć z nadmiaru solanki. Namoczyć grzyby w ciepłej wodzie do pół godziny. Po odcedzeniu, odcisnąć i posiekać. Zielony ryż namoczyć przez około 10 minut i odcisnąć. Wszystkie składniki zmiksować, dosolić do smaku, dodać cukier. Formować okrągłe ciasteczka i smażyć na złoty kolor. Podawać z sosem. Posypane szczypiorem lub inną zieleniną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz