18 lipca 2016

Ujgurski wieczór w klubokawiarni "Życie jest fajne ".

Na wieczór ujgurski w Klubokawiarni Życie jest fajne trafiłam wcześniej niż myślałam. Na miejscu czekała już Maja, jej krajanie Ujgurzy oraz stół uginający się od smakołyków. Rzuciłam się, by zrobić zdjęcia tym pysznościom zanim znikną. Na początku Maja opowiedziała o swoim narodzie, liczącym około 20 mln ludzi. Jednak wg. Chińczyków, którzy zawłaszczyli ich ziemię jest ich około 10 mln. Teraz ich państwo stanowi ujgurski Region Autonomiczny Xinijang w Chińskiej Republice Ludowej. Oczywiście tendencja jest taka, by osiedlać na ich ziemi jak najwięcej Chińczyków, by zmienić profil etniczny terenu.


To Maja wprowadzała nas w tajniki historii, kultury Ujgurów. Opowiadała  o smakowitych szaszłykach - oczywiście z baraniny, o ujgurskim lagmanie- najlepszym na świecie. Bo kuchnia ujgurska jest bardzo mięsna. A słodycze są bardzo słodkie.




Ciasto podobne trochę do baklawy z dużą ilością rodzynek. 


Lepioszki znane już z warsztatów kuchni kirgiskiej. Widok ogólny z arbuzem. To właśnie arbuz od dzieciństwa kojarzy mi się z Azją Środkową. Za dużo filmów z wilkiem i zającem oraz rosyjskich bukw :)


Mogliśmy wysłuchać piosenki w wykonaniu młodej ujgurskiej dziewczyny oraz wiersza o obcokrajowcach. Dostaliśmy przepis na sałatkę ujgurską z makaronem ryżowym. Potem był pokaz i degustacja herbaty po ujgursku. 


Herbata po ujgursku lubi tłuste mleko, na którym tworzy się porządny kożuch. To właśnie ten kożuch oraz dodatek mleka to kwintesencja tej herbaty. Smak zaskakujący, bo całkiem niespodziewany. Potrzebna będzie czarna herbata liściasta dobrej jakości. 


Podczas wieczoru odbył się też warsztat robienia sams, czyli pierożków ujgurskich. Nadzienie może być różne. Na wieczorze było takie z mięsem i cebulą oraz z mięsem, cebulą i ziemniakami. A potem też z serkiem. Najbardziej podoba mi się oczywiście szerokie zastosowanie cebuli. Ona nadaje smak tym pierożkom. Może się już domyślacie, że mam wielką ochotę zrobić to danie w domu. 


Były też tańce ujgurskie, również z rekwizytami takimi jak talerzyki i łyżek. Najbardziej chętne do tańca były oczywiście dziewczyny i kobiety. Nawet ja chwilę tańczyłam. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione