Parę lat temu poznałam sympatycznego pana sprzedającego przepyszne kozie sery. Pan Kaszubska Koza. Wielu osobom znana. Do tamtego dnia omijałam sery kozie szerokim łukiem. Nie odpowiadał mi ich ostry kozi smak i aromat. Wtedy z ciekawości kupiłam kozią rurę, czyli twarożek z koziego sera uformowany w wałeczek oraz ser kozi z kozieradką. Zmieniłam zdanie o serach z koziego mleka. Te były pyszne, o delikatnym kozim aromacie i smaku.
Ponieważ znalazłam się na krótko na Kaszubach postanowiłam go odwiedzić. Trafić do Robaczkowa nie jest łatwo. Właściciela z trudem poznałam, bo zawsze był ubrany w kaszubski strój ludowy i kapelusz, także kaszubski oczywiście. Taki kapelusz zmienia człowieka, nie mówiąc już o stroju.
Kozy są bardzo przyjazne i towarzyskie, muszą się tylko trochę przyzwyczaić do gości je odwiedzających. Trzeba tylko uważać, by czegoś nie zjadły z człowieka. O mało nie zjadły mi troczków od bluzki. To oczywiście młode kózki, te które się doi są większe.
W tym miejscu powstają najlepsze sery kozie jakie jadłam. Na szczęście mogliśmy jeszcze kupić rurę kaszubską, ser z kozieradką i ser wędzony. To były ostatnie sery i wszystkie były nasze.
A już na kwaterze zrobiłam na śniadanie kozi ser wędzony, na ciepło. Smażony na patelni jak halloumi. Jedliście kiedyś ? Powiem szczerze ten ser był od halloumi znacznie lepszy. Do tego najlepszy sok z cytryny i olej aromatyzowany chilli, ale gotowa ukraińska pasta ogórkowa też była niezła. Wakacje rządzą się swoimi prawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz