Kuchnia etiopska. Co o niej wiedziałam, gdy szłam na warsztat ? Niewiele. Jeden program kulinarny w telewizji. Dwa razy próbowałam też dań etiopskich. Kuchnia wydaje się bardzo aromatyczna i pełna smaków. Opiera się na aromatycznych przyprawach i dodatkach takich jak cebula czy imbir. Sosy są dość długo gotowane, aż warzywa zupełnie się rozpadną i stanowią jednolitą masę. Poznałam kilka przypraw dotąd znanych ze słyszenia - jak BERBERIE, lub takich jakich nie znałam jak BLACK SPICE czy MEKELESZ.
Warsztaty te odbyły się w ramach corocznej imprezy " Afrykamera " w miejscu gdzie miała się niebawem otworzyć restauracja " Abissynia-Kuchnia Etiopska " na Nowym Mieście w Warszawie. Już niedługo kolejna jej edycja, zatem czas najwyższy przybliżyć Wam to czego dowiedziałam się na tym warsztacie.
Warsztat miał poprowadzić Yonas Bekele Fresenbet- kucharz gotujący dania etiopskie w restauracji. On pokazywał nam tajniki tej kuchni.
Ta masa na zdjęciu to podstawa wielu dań. Długo smażona cebula. Lepiej mieć przygotowane sporo tej bazy. Nie muszę chyba dodawać, że to w tej kuchni bardzo mi się podoba :)
Sosy i dodatki jakie są układane na wierzchy yndżery mogą być wegetariańskie, wegańskie, jak i mięsne. Tutaj jest przygotowywane danie z kurczaka z limonką o nazwie DORO LOT. Jego podstawą też jest długo smażona masa cebulowa.
Najbardziej mi smakował dodatek w postaci sosu- papki z żółtego grochu, o nazwie KYK ALYCZA. Choć sos z soczewicy MYSYR LOT też był niezły, bo ostry.
Ta masa płynna w wiaderku za chwilę zamieni się w pyszne, lekko kwaśne w smaku placki o nazwie YNDŻARA. Podlegała kilkudniowej fermentacji. Stąd taka struktura placka z bąbelkami. Placki są używane również jako naczynie i łyżka. Tego dania raczej nie je się sztućcami.
Yndżera to jakby naleśnik robiony z mąki tiefu- czyli mąki z miłka abisyńskiego. Ma smak lekko kwaśny, podobny nieco do naszego chleba na zakwasie. A dlaczego ? Bo ciasto musi kilka dni fermentować, podobnie jak zakwas na chleb, czy też zakwas na barszcz. Oryginalna yndżera powinna być robiona z tiefu, jednak zazwyczaj spotkamy się z mieszanką różnych mąk, w tym mąki pszennej. Takie właśnie są zazwyczaj serwowane w Polsce.
Serwowano nam kawę, która została wcześniej świeżo uprażona na patelni. Wtedy patrzyłam na to ze zdziwieniem. Ale dzięki temu doświadczeniu już wiedziałam co zrobię z zieloną kawą w ziarnach, którą kupiłam w przypływie fascynacji nowinkami. Kupiłam od razu pół kilko. Już w domu okazało się, że młynek nie może zmielić twardych zielonych ziaren. Kupiłam też trochę zmielonej zielonej kawy na szczęście. Napój okazał się koszmarny. Smak lekko kawowy, ale z posmakiem ziołowego rosołu. Zdecydowanie nie w moim stylu.
Nie wiem czy wiecie, że Etiopia jest uważana za ojczyznę kawy. Została nam zaserwowana pyszna kawa w małych filiżankach - po etiopsku.
Specjalna patelnia do prażenia kawy na ogniu otwartym.
Oto jak wyglądał cały posiłek serwowany na yndżerze. Była tam pyszny sos z grochu żółtego, sos z kurczakiem, ostry sos z czerwonej soczewicy oraz pasta ziemniaczana. Do tego ser biały do złagodzenia smaku dodatków. Muszę przyznać kuchnia etiopska jest pyszna. Mam już zakupioną mąkę z miłka abisyńskiego. Zrobię oryginalny placek, bez dodatku innych mąk, by poznać prawdziwy smak tego placka. Nad wyborem dodatku się jeszcze zastanawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz