Po raz pierwszy tego dość ciekawego przysmaku spróbowałam w Warszawie na studiach. Zrobił je dla mnie mój ówczesny chłopak. Mieszkałam wtedy w przytulnej kawalerce na Bielanach. Miałam stamtąd blisko na moją uczelnię. Takie jajka bardzo mi smakowały, choć dziwny wydawał mi się ich sposób wykonania. Zdjęcia pochodzą z warsztatu kuchni wielkanocnej, w jakim uczestniczyłam przed ubiegłorocznymi świętami Wielkiej Nocy. Tam również były robione takie jajka. Wykonanie nie jest trudne. Choć tutaj uczestnicy mieli nie dość ostre noże, by skorupki miały ładne, gładkie brzegi. Zapewniam, że to jest możliwe.
Składniki
10 jajek
1 pęczek pietruszki, koperku lub szczypiorku
2 łyżki masła
sól do smaku
świeżo mielony czarny pieprz lub biały
bułka tarta
Gotujemy jaja na twardo. Studzimy. Ostrym nożem najlepiej z ząbkami przepiłowujemy jajka wzdłuż na pół. Wyjmujemy wnętrze z jaj i bardzo drobno siekamy. Dodajemy drobno pokrojona zieleninę. Mieszamy dodając 1, 5 łyżki masła, które było w temperaturze pokojowej. Solimy i pieprzymy do smaku. Napełniamy połówki jajek. Do wysokości skorupki. Potem dociskamy połówki jajek wypełnione farszem do bułki tartej, tak by do nich przywarła. Smażymy krótko na maśle.
Ps. Do posta wykorzystałam zdjęcia dania przyrządzanego na warsztatach i to nie przez moją osobę, proszę się zatem nie dziwić że wierzch jajek jest nieco spalony. Nie radzę tak robić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz