Zamawiając przez internet książkę Krzysztofa Vargi byłam pewna, że ma ona tytuł " Gulasz z mangalicy ". Ta iluzja utrzymywała się dość długo w mojej głowie. Któregoś dnia biorąc ją do ręki ze zdumieniem odkryłam że w tytule nie ma żadnego gulaszu, za to groteskowe pląsy ze świnią. Bardzo powabną, a jednak świnią. Przepraszam państwa, ale świnia to w końcu tylko świnia. Żadne loczki w kolorze blond tu nie pomogą. Autor bardzo trafnie kreśli pewne zjawiska, obrazowo opisuje miejsca i zdarzenia. Czasem skupia się zbyt długo na opisie jakiejś książki czy filmu, ale można mu to wybaczyć. Na korzyść działa to, że czasem jest tam opis jakiegoś dania, czy wydarzenia związanego z kulinariami - jak konkursu gotowania zupy rybnej na głównym placu jakiego węgierskiego miasta. Smakuje dania w różnych miejscach, wybierając na przekór sobie to na co nie ma akurat ochoty. Nie jest to jednak książka z przepisami, choćby wetkniętymi co 40 stronę książki. Prawdziwy tytuł tej książki to " Czardasz z mangalicą". I sporo w niej o prawdziwej naturze Węgrów, ich azjatyckości i patriotyzmie. Mnie zainteresował szczególnie problem odwoływania się Węgrów do tradycji azjatyckich. Wiadomo.
To właśnie dzięki tej książce zwróciłam uwagę na wyroby z mangalicy, od jakiegoś czasu dostępne w Polsce, podobnie jak wyroby z szarej krowy, też węgierskiej. Można kupić różne kiełbasy paprykowane, salceson, salami a nawet smalec z tej oryginalnej świnki. To mnie zainspirowało , by zrobić danie z tymi wyrobami. Tak powstała gęsta, zawiesista zupa paprykowa z kiełbasą z mangalicy, ziemniakami i śmietaną. W zasadzie to takie danie W międzyczasie zrobiłam jej 2 wersje. W drugiej dodałam jeszcze czerwoną paprykę przesmażoną. Smalec jest w potrawie użyty celowo, gdyż podkreśla jej węgierski charakter.
Składniki
1,5 kg ziemniaków
1/2 łyżki smalcu ( najlepiej z mangalicy )
3- 4 plasterki węgierskiego boczku
kilkanaście plasterków paprykowej kiełbasy z mangalicy
2 cebule
1 papryka czerwona
1/2 tubki pasty paprykowej łagodnej
1-2 łyżki papryki węgierskiej w proszku
parę listków lubczyku
2 liście laurowe
parę ziarenek pieprzu
2-3 łyżki śmietany 12 %
sól do smaku
parę gałązek kocanki włoskiej do garniru
parę gałązek kocanki włoskiej do garniru
Cebulę kroimy w kostkę, podobnie jak paprykę i boczek. Na smalcu przesmażamy kawałki boczku, cebulę oraz po jakimś czasie paprykę. Zaczyna pachnieć niesamowicie. Dodajemy część kiełbasy paprykowej oraz papryki w proszku i soli. Razem smażymy. Część kiełbasy zostawiamy do dekoracji. Ziemniaki obrane zalewamy wodą i gotujemy po dodaniu przesmażonej masy z kilkoma listkami lubczyku i liśćmi laurowymi. Do tego parę ziarenek pieprzu. Gotujemy do miękkości ziemniaków. Dodajemy pastę paprykową i śmietanę. Na smalcu przesmażamy resztę plasterków kiełbasy paprykowej z mangalicy. Podajemy zupę gorącą udekorowaną plasterkami kiełbasy. Można posypać papryką w proszku. Koniecznie węgierską !
Moja wersja jest bardzo łagodna z uwagi na mojego małego syna. Z powodzeniem można zastąpić papryki łagodne taką ognistą, że aż dech zapiera. Co ciekawe ostrość papryki węgierskiej czuje się w innym miejscu na języku i później niż np chilli tajskie. Ale to takie moje doświadczenia.
Boczek, słonina wędzona, smalec są takie inne od naszych. Jeszcze nie skończy się przesmażać, a pachnie w całej "chałupie" i ślinka leci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo dobre są wyroby wędliniarskie z mangalicy. Podejrzewam, że domowe wyroby są jeszcze lepsze. Chciałabym spróbować takiego domowego smalcu z mangalicy. Wyobrażam sobie jak pachnie. Pozdrawiam.
UsuńBo tam, na Węgrzech są nieduże gospodarstwa, które dostarczają ludności różnych produktów i dlatego jajka są lepsze od naszych naprawdę wiejskich, słonina ma 10 cm, a nie 1 cm, smalec pachnie i w ogóle......... samo cacy. Strąki papryki pachną cudownie (przywiozłam sobie całą skrzynkę-zapach unosił się przez cały czas, dopóki jej nie przerobiłam).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam