Fosa pełna kultury w Radomiu. Weekend czeski
Weekend w Radomiu po powrocie z Wielkopolski upłynął raczej w deszczowej aurze, jednak pełnej kultury. W Amfiteatrze Radomski, gdzie w czasach podstawówki kilka razy występowałam na scenie, tańcząc w Zespole Tańca i Pieśni Ziemi Radomskiej im. Gen. Waltera zorganizowano weekend kultury czeskiej.
Zaczynał go warsztat ze śpiewem białym prowadzonym prze panią Brodę. Warsztat mnie tak wciągnął, że zdążyłam na końcówkę spotkania z Mariuszem Szczygłem, który opowiadał o swoich związkach z kulturą czeską. Autor bardzo ciekawie opowiadał o naszych południowych sąsiadach. Na tyle ciekawie, że po powrocie do Warszawy szybko poleciałam do biblioteki i wypożyczyłam sobie jego trzy książki o Czechach. Jedną już przeczytałam, kolejną kończę.
A potem było spotkanie na które czekałam najbardziej. Spotkanie z właścicielem Browaru Czarny Kot- Jarosławem Kołsutem.
Teraz obok mojego rodzinnego domu w miejscu starego browaru Saskich jest browar Czarny Kot. To historyczne miejsce, którego początki sięgają roku 1812, kiedy to powstał pierwszy radomski browar założony przez Aleksandra Kłossowskiego. Potem jego córka wychodzi za mąż za Józefa Saskiego, który staje się właścicielem browaru. I tak jest później znany jako Browar Saskich.
Natomiast browar Czarny Kot miał siedzibę również na Limanowskiego, ale na Borkach powstał w 1999 roku. W tym roku młody browar Czarny Kot, ale już znany i ceniony wkroczył w owo historyczne miejsce. W przyszłości ma tam też być muzeum.
Dowiedziałam się o dobrodziejstwie dolnej fermentacji z całą gamą smaków, barw oraz o piwie górnej fermentacji lubianej przez niemieckich kolonistów na terenie Polski. Mogliśmy na miejscu spróbować zarówno piwo Czarny Kot i Biały Kot. Bardziej odpowiada mi czarny. Ogólnie browar ten jest znany nam od kilu lat. Piwo tego browaru sprowadza sklep niedaleko mojego miejsca zamieszkania w Warszawie. Ma ciekawe piwa smakowe.
Podstawą piwa jest słód, a nie chmiel który jest tylko przyprawą. Słód to skiełkowany jęczmień. Browar radomski miał niegdyś swoją słodownię, teraz słód przyjeżdża już gotowy do browaru. Piwo piwem, a słód słodem. Mnie najbardziej zainteresował temat pierniczków radomskich. Znane były w całym Królestwie Polskim. I ten temat postaram się zgłębić podczas kolejnej wizyty w Radomiu.
A na drugi dzień zorganizowano warsztat dla dzieciaków. Dzieci wzorując się na serialu " Sąsiedzi " robili swoje zaprawy z ciastek i kolorowego jogurtu.
Były jeszcze wyścigi samochodów terenowych i czytanie bajek czeskich. Świetna zabawa dla dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz