Ta potrawa nie była mi znana z dzieciństwa. Usłyszałam o niej będąc na wakacjach w Bieszczadach. Na Podkarpaciu nazywana też sałamachą lub pazibrodą. Popytałam, posłuchałam tego co mówią gospodynie i jak wróciłam do domu zrobiłam. Przyznam, że jak pierwszy raz ją robiłam - prawie zjadłam cały garnek na jedno posiedzenie. Jest świetna na okres zimowy, ale też przednówkowy. Można ją robić do czasu pojawienia się młodej kapusty. Ważne jest to, że kapusta nie powinna być młoda. Taka nie nadaje się zupełnie. Ostatnio zrobiłam parzybrodę z kapusty włoskiej. Jest to małe odstępstwo, smak trochę inny. Ale całkiem niezły. To nie jest potrawa dietetyczna. Dodatek ziela angielskiego i liści laurowych nie jest konieczny, ale podkreśla smak dania. Tylko trzeba pamiętać, by wyjąć te składniki przed roztłuczeniem.
Składniki
średnia główka kapusty
5-6 ziemniaków
10 dag podgardla lub słoniny
2 łyżki mąki
sól
świeżo zmielony pieprz
2 liście laurowe ( opcja )
kilka ziarenek ziela angielskiego ( opcja )
Pokrojoną w średnią kostkę kapustę należy sparzyć na durszlaku gorącą wodą. Na dnie garnka ( najlepiej taki, który jest odporny na przypalanie ) układamy obrane i pokrojone w ósemki ziemniaki. Na to układamy kapustę, zalewamy wrzątkiem i gotujemy do miękkości. Posolone do smaku. Można dodać liść laurowy i ziele angielskie. W tym czasie trzeba wysmażyć podgardle lub słoninę. Do tego trzeba dodać mąkę i zrobić złotą zasmażkę. Zasmażkę dodajemy do garnka z ziemniakami i kapustą i tłuczemy razem - najlepiej tłuczkiem do ziemniaków. Wcześniej trzeba wyjąć liść laurowy i ziele angielskie. Dodajemy dużo świeżo zmielonego pieprzu. To danie uwielbia czarny pachnący pieprz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz