30 listopada 2017

Fioletowe kimchi z kapusty pekińskiej i pora

Gdy zobaczyłam fioletową kapustę pekińską pomyślałam, że muszę ją koniecznie kupić, choć ten fioletowy kolor wzbudził we mnie wątpliwości. Taki wykwit natury czy efekt kombinacji genetycznej? Okazuje się że kapustka jest bardziej znana jako czerwona kapusta pekińska, a nasiona pochodzą z firmy holenderskiej. Kupiłam ją z myślą o tym, by zrobić z niej coś wyjątkowego. Ale chciałam by w potencjalnym daniu był widoczny kolor tego warzywa. Wpadłam na pomysł by zrobić klasyczne kimchi z kapusty pekińskiej, ale brakowało mi kilku składników. Nie miałam mąki ryżowej oraz marchewki, dlatego nie ma ich w moim kimchi. Postanowiłam też dodać więcej pora, bo akurat miałam taki duży, dorodny w domu. Nie chciałam też by płatki chili gochugaru zdominowały kolorem kiszonkę, dlatego dołożyłam ich zdecydowanie mniej niż zwykle. To był taki eksperyment i udał się nad wyraz. Wyszło pyszne. Wykorzystałam kiszonkę do smażonego makaronu kimchi. Część zostało pożarte, mimo że nie dojrzało dostatecznie. Ale taki jest los kimchi. 



1 średnia fioletowa kapusta pekińska
ok 1/2 szklanki soli morskiej
1 por ( biała część)
2-3 cm imbiru
2 ząbki czosnku
1/3 szklanki płatków chili ( gochugaru )
1/2 szklanki sosu rybnego
1/2 łyżeczki cukru

Kroimy kapustę na pół, a następnie na kawałki wielkości 2 cm i poszczególne warstwy przesypujemy solą. W wyparzonym słoiku układamy dobrze ubijając poszczególne warstwy. Zakręcamy słoik lub zamykamy wek i odstawiamy na kilka godzin. Następnie na sitku przelewamy wodą kapustę, pozbawiając jej nadmiaru soli. Pora kroimy w cienkie słupki, imbir ścieramy na tarce. A czosnek przeciskamy przez praskę. W dużej misce mieszamy warzywa ( w tym kapustę pekińską ) z płatkami chilli, cukrem oraz sosem rybnym, najlepiej rękoma ( w rękawiczkach ). Wkładamy do wyparzonego słoika i odstawiamy na co najmniej 2-3 dni w temperaturze pokojowej. Potem można jeszcze potrzymać w tej temperaturze, lub schować do lodówki, by przerwać proces kiszenia. Ważne by podczas kiszenia zawartość była przyciśnięta i nie wystawała ponad płyn z kiszonki. 

23 listopada 2017

Pasta z marchewki z czarnuszką

Często na forach kulinarnych pada pytanie o to co dać do chleba, bo już wędliny i sery się znudziły. A przecież jest tyle możliwości. Jedną z nich jest ukręcenie lub zmiksowanie jakiejś pysznej pasty do pieczywa, czy nawet do pojadania łyżeczką. Ja akurat lubię takie pasty warzywno-strączkowe z dodatkiem ziaren i przypraw. Kiedy byłam na studiach niektóre dziewczyny kupowały sobie zamiast kanapek słoiczki z jedzeniem dla małych dzieci. Trochę je dosalały. Od czasu do czasu ja tak jadałam. Do tej pory została mi lubość do zup kremów i różnorakich past.  Marchewka i czarnuszka to dobre połączenie. Nie spodziewałam się że aż tak dobre.  Dodam że pasta świetnie smakuje z moim chlebem chrupkim z ziarnami. Spróbujcie koniecznie.



4 ugotowane marchewki
mały kawałek ugotowanego selera ( opcja )
5-6 łyżek ugotowanej białej fasoli
4 kawałki suszonego pomidora w oleju
2 czubate łyżki pestek słonecznika 
1 płaska łyżka czarnuszki
sól lub sól selerowa
szczypta chili ( opcja )

Marchewki oraz seler miksujemy razem z ugotowaną fasolą oraz suszonymi pomidorami w oleju. Pestki słonecznika prażymy na suchej patelni na lekko brązowo i dorzucamy do miksowania. Czarnuszkę chwilę prażymy również na suchej patelni i można część ugnieść w moździerzu, a część zostawić. Solimy do smaku solą lub solą selerową. Smak można podkręcić odrobiną chilli. 

22 listopada 2017

Marchew w stylu libijskim.


Jeśli lubicie arabskie smaki, dość mocno podkręcone aromatem kminu rzymskiego to coś akurat dla Was. To danie dla zdecydowanych wielbicieli KMINU RZYMSKIEGO, nie kminku. Jak wiadomo tą przyprawę można albo kochać albo nienawidzić. Ja się zakochałam od pierwszego niuchnięcia. Ten zapach kojarzył mi się bardzo orientalnie. Najpierw wyczułam ten smak w daniu, spytałam kelnera co to jest. On pokazał mi woreczek z pachnącą zawartością. Już wiedziałam że to coś co będę uwielbiać. Dostałam w prezencie mały woreczek z zawartością. Wtedy takie przyprawy były tylko w restauracjach arabskich. Pierwszy kmin w sklepie kupiłam parę lat później. Te marchewki są robione w stylu libijskim, bez słodkich nut jak np. marchewki po marokańsku. Dlaczego akurat kuchnia libijska ? Nie wiem czy kiedyś pisałam o tym, że mój tata był na kontrakcie w Libii. Po jego powrocie z Libii w naszej kuchni sporo się zmieniło. A mnie chyba wtedy zaczęły pasjonować różne kuchnie. 


Składniki
4-5 średnich marchewek
1/2 pęczka natki pietruszki
2 płaskie łyżki kminu rzymskiego
2- 3 małe ząbki czosnku
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek 
sól do smaku

Marchewki gotujemy tak by zachowały lekką jędrność. Można też na parze. Nie powinny rozpadać się przy krojeniu w średnio grube plasterki. Natkę kroimy bardzo drobno. Kmin rzymski prażymy chwilę na suchej patelni i jak zacznie pachnieć, zdejmujemy z ognia. Można go lekko ugnieść w moździerzu, ale nie na proszek. Wyciskamy sok z cytryny i mieszamy razem z oliwą z oliwy oraz ze zgniecionymi ząbkami czosnku. Krążki marchewki delikatnie wymieszać z natką pietruszki oraz z kminem rzymskim. Solimy do smaku. Podajemy schłodzone. 


17 listopada 2017

Kimchijeon- placki z kimchi.

Pogoda zrobiła się już bardzo późnojesienna, tylko patrzeć jak spadnie śnieg. Placki z kimchi to świetny pomysł na obiad w taka pogodę, albo wczesną kolację. Przepis na te placki poznałam już dawno temu, ale dopiero po warsztacie z Inessą na temat kimchi przypomniałam sobie jak te placki są smakowite i szybkie do zrobienia. Szybkie, pod warunkiem oczywiście, że ma się gotowe kimchi. Inaczej trzeba poczekać na kimchi kilka dni.  Albo na szybko kupić gdzieś w sklepie z żywnością orientalną. Jednak nigdy takiego nie kupowałam, więc trudno powiedzieć czy są one dobre czy nie. Jak mówiła Inessa, niektóre spełniają kryteria. Ja jednak radzę by spróbować zrobić swoje własne kimchi. 



Placki
1 szklanka mąki pszennej
2 jaja
1/2 szklanki wody
1 czerwona papryka
1 zielona ( lub żółta ) papryka
ok 100 gr kimchi ( można więcej )
olej rzepakowy do smażenia

Papryki pokroić w cienkie paski. Kimchi pokroić na mniejsze kawałki. Jaja ubić z letnią wodą w głębokim naczyniu. Ubijając dodawać stopniowo mąkę. Ciasto powinno być gęstsze od ciasta naleśnikowego. Do ciasta dołożyć papryki i kimchi, dokładnie wymieszać. Porcje wielkości 2-3 łyżek formować na patelni, na rozgrzany tłuszcz. Smażyć z obu stron na rumiano. Podawać na ciepło lub na zimno z sosem. 

sos
ok 1/2 szklanki sosu sojowego jasnego
1 ząbek czosnku
1 czubata łyżka koperku lub szczypiorku
świeżo zmielony czarny pieprz

Ząbek czosnku miażdżymy i drobno kroimy lub przeciskamy przez praskę. Zieleninę drobno kroimy. Składniki mieszamy.  


13 listopada 2017

Risotto z mangoldem ( burakiem liściastym )

Jeszcze latem w pewnym sklepie z meblami zza wody wpadł mi w oko stolik balkonowy. Taki prosty, składany i półokrągły, w kolorze szarego brązu. Na początku wyobrażałam sobie, że piję przy nim kawę na moim malutkim balkonie.  Ale zanim to nastąpiło wypróbowałam go do zdjęć. Mam małą kuchnię, raczej mało słoneczną, a dania powstają często po południu. Pozostawała lampa  i kolor potraw jaki do końca mi nie odpowiadał po jej użyciu. Wolałam robić zdjęcia bez lampy, w naturalnym oświetleniu. I tak stolik na kawę chyba tylko raz się z nią spotkał. Na nim też robiłam zdjęcia jesiennego risotta z buraków liściastych.  Burak liściasty ( mangold, boćwina ) to nie to samo co botwinka. Tutaj jada się wyłącznie ogonki i liście.  Takie risotto w kolorach bordo, ceglastym  i lukrecji  wieszczy  koniec kapryśnej jesieni. A zima już gdzieś tam się czai... 



Składniki
300 gr ryżu arborio 
1 pęczek mangoldu  ( buraka liściastego ) 
1 średni koper włoski
1 cebula 
1,5 l wywaru warzywnego
1/2 szklanki wina czerwonego 
1 łyżka masła
olej rzepakowy do smażenia 
sól,
świeżo zmielony czarny pieprz
kawałek parmezanu do posypania

Na patelni rozgrzewamy olej rzepakowy i smażymy na nim drobno pokrojoną cebulę oraz drobno pokrojony koper włoski. Jak zaczynają mięknąć dodajemy ryż. Na patelni powinno być odpowiednia ilość tłuszczu, w którym ryż by się zeszklił, do momentu aż stanie się przezroczysty. Wtedy zaczynamy dolewać po 1 łyżce wazowej wywaru warzywnego. Aż do wyczerpania wywaru, ale do momentu kiedy ryż będzie al dente. Dodajemy drobno pokrojone łodygi mangoldu . Liście dodajemy chwilę później. Wlewamy wino ( ja dodałam domowe )  i mieszamy, by odparowało. Solimy i pieprzymy do smaku. Zdejmujemy z ognia. Wtedy należy dodać masło i wymieszać. Podawać od razu. Posypać już na talerzu świeżo startym parmezanem. 



12 listopada 2017

Prosta sałatka ziemniaczana z łososiem wędzonym.

Kupiłam fioletowe ziemniaki. Promowane z uwagi na Halloween. Serio, miały nadruk jakiś potworków na opakowaniu. To mnie jednak  nie zraziło do zakupu.  Nie po raz pierwszy je z resztą nabyłam. Kupowałam je już  parę lat temu, zanim stały się modne. Głównie z myślą o sałatkach, bo tam wydawało mi się że będą widoczne. I ujawni się w pełni ich zaleta w postaci koloru. Bo jakoś nie miałam ochoty robić fioletowego puree. I tak zainspirowana kuchnią skandynawską, z uwagi na obecność łososia wędzonego w lodówce głównie postanowiłam zrobić bardzo kolorową sałatkę. Oczywiście sałatkę można zrobić ze zwykłych ziemniaków sałatkowych. Smakowo nie będzie się różnić. 


Składniki
5-6 ziemniaków 
parę plastrów wędzonego łososia
1/2 czerwonej cebuli
2 ogórki kiszone lub dzikie 
2 łyżki musztardy z całą gorczycą 
1 łyżka płynnego miodu
1 łyżka soku z cytryny
3 łyżki oleju
sól do smaku
świeżo zmielony czarny pieprz

Ziemniaki obieramy, gotujemy w lekko osolonej wodzie i studzimy. Następnie kroimy w kostkę. Cebulę kroimy w piórka lub drobną kostkę. Ogórki kroimy w kostkę. Łososia delikatnie rwiemy na mniejsze kawałki. Z musztardy, miodu, oleju, soku z cytryny, soli ukręcić gładki sos. Łączymy składniki. Podajemy schłodzoną. 

10 listopada 2017

Tatsoi ( sałata japońska ) z marynowanym tofu.

Jak odkrywam nowe warzywo, owoc czy przyprawę to zaraz zastanawiam się co z tego  ciekawego zrobić. Tym razem jednak bez zbytniego procesu myślowego zrobiłam na szybko przystawkę do obiadu. Taka była potrzeba. Zazwyczaj robię to z pak choi, ale wydawało  mi się że tatsoi jest do niego całkiem podobne, przynajmniej z wyglądu.  Smak okazał się jednak zgoła inny. Japońska sałata, bo taka jest  inna nazwa,  to warzywo azjatyckie o dość ostrym smaku, przypominającym nieco kalarepkę. Zatem zupełnie inny niż nieco mdłe pak choi. Bogate  jest w witaminy  A, C i K, beta- karoten, ma też wapń, potas, żelazo i fosfor. Całkiem niezły pakunek dobrych rzeczy, nie uważacie ?  
Tym razem do zieleniny dodałam też marynowane, a potem  smażone tofu. Przystawka zyskała na smaku, kolorze i teksturze. Warzywo zielone z usmażonym na chrupko tofu, które po zamarynowaniu i usmażeniu nabiera smaku podobnego do smażonego boczku.czy to nie brzmi ciekawie ? Gdy po raz pierwszy spróbowałam tak zrobionego tofu na wspólnym gotowaniu z Inessą nie mogłam wprost uwierzyć własnym doznaniom.  Tofu smakujące smażonym boczkiem ! I byłam już wtedy świadoma tego jak bardzo smażony, wędzony wcześniej boczek jest szkodliwy dla naszego organizmu. Co prawda z dużą ilością potraw z soją też nie należy przesadzać z uwagi na to, że mogą powodować nadmierne wydzielanie estrogenów w organizmie.  Ale coś trzeba jeść, a taki zamiennik smażonego boczku jest całkiem niezły. I idealny dla wegetarian i wegan. 



Składniki 
1 pęczek tatsoi lub pak choi
2 ząbki czosnku
olej rzepakowy do smażenia

kawałek naturalnego tofu 
parę łyżek sosu sojowego 
2-3 łyżeczki oleju sezamowego 
2 ząbki czosnku
chilli w proszku

czarny lub biały sezam do posypania 

Tofu kroimy w plastry, ale niezbyt cienkie, by podczas marynowania a potem smażenia nie rozpadło się. Marynujemy w mieszance sosu sojowego, oleju sezamowego, drobno pokrojonego czosnku i chilli w proszku. Przez około godzinę. Potem delikatnie osączamy kawałki tofu z marynaty i osuszamy, by podczas smażenia nie pryskało w oleju. Marynatę zachowujemy. Smażymy z obu stron na rozgrzanym oleju rzepakowym. 
Na rozgrzanym oleju rzepakowym szybko smażymy zmiażdżone ząbki czosnku i zaraz dodajemy umytą i wysuszoną sałatę japońską. Smażymy krótko i polewamy marynatą pozostałą z marynowania tofu. 
Podajemy ułożone warzywa na talerzu, a na wierzchu kawałki usmażonego tofu. Posypane sezamem. Lub jak tam wolicie ułożone. 


08 listopada 2017

Czebureki z wieprzowiną.



Byłam na warsztacie kuchni ukraińskiej, gdzie były robione czebureki. To bardzo smaczny rodzaj pieroga z nadzieniem mięsnym lub z serem, smażony w głębokim oleju. To danie regionalne  Tatarów Krymskich. Tatarzy robili je z siekanej baraniny z cebulką i przyprawami. Danie to przejęli Ukraińcy, robią je z wieprzowiną i tartą cebulką albo z białym serem lub żółtym serem.  Czebureki są również robione w czasie postu z kiszoną kapustą. Podczas robienia tych smakowitych pierogów należy pamiętać, by rozwałkować bardzo cienko ciasto i nakładać na nim niewiele mięsnego farszu. Wtedy gdy wrzuca się je na gorący olej smażą się błyskawicznie ! Gdy zrobiłam pierwsze dwa czebureki nie rozwałkowałam za cienko ciasta i wyszły mi za grube. Pierwsze koty za ploty. Kolejne wychodziły coraz lepsze. Najlepsze wyszły mi te ostatnie. Kwestia praktyki. 

Ciasto
3,5 szklanki mąki pszennej
1 jajko
1/2 kostki masła
1 szklanka wrzątku

Ciasto trzeba zrobić wcześniej, bo powinno leżakować co najmniej godzinę w lodówce. Z mąki, jajka, roztopionego masła i szklanki wrzątku wyrabiamy plastyczne ciasto. Trzeba uważać by się nie poparzyć, bo dodaje się gorącej wody do ciasta. Po wyrobieniu wkładamy do lodówki. 

Farsz 
400 gr mięsa wieprzowego ( z łopatki)
1 średnia cebula
sól do smaku
świeżo zmielony czarny pieprz 

olej rzepakowy do smażenia

Mięso wieprzowe mielimy, mieszamy ze startą cebulą surową, solimy i pieprzymy.
Ciasto wyciągamy z lodówki, dzielimy na kawałki wielkości około dwóch orzechów włoskich. Wałkujemy, tak by ciasto było bardzo cienkie. Następnie odkrawamy odpowiedni krążek ciasta przy pomocy średniego lub dużego talerza. Cienką warstwę farszu układamy na połowie placka, nie przy brzegu. Przykrywamy drugą częścią. Sklejamy brzegi dokładnie. Rozgrzewamy na  patelni ( odpowiedniej wielkości, by zmieściły się pierogi - jeden lub dwa ) olej rzepakowy i wrzucamy na pierogi na wrzący olej. Smażymy do lekkiego zbrązowienia i przewracamy na drugą stronę, tak by osiągnąć ten sam efekt. Podajemy gorące. 








07 listopada 2017

Warsztat kuchni ukraińskiej.


Jak wiecie zawsze jestem chętna na nowe smaki i doświadczenia. Na warsztacie kuchni ukraińskiej mieliśmy początkowo robić tylko czebureki. Kiedyś robiłam je z gospodynią Kasią, u której mieszkałam na wakacjach na Podlasiu Hajnówki. Możecie zerknąć - link tutaj. Na miejscu okazało się że Iwona z Czerniowców, oprócz czebureków będzie pokazywać jak zrobić tort "ptasie mleczko". Tort przepyszny, ale dość trudny do zrobienia dla mnie, bo ja rzadko robię ciasta. Oto kilka zdjęć z warsztatów. 






Gotowe czebureki ( powyżej ), czyli duże pierogi smaży się szybko w głębokim oleju. Robiliśmy też wersję z żółtym serem, a dzieci uczestniczące w warsztatach zrobiły wersję z czekoladą. Tam skąd pochodzi Iwona w czasie postu ( prawosławie ) robi się również czebureki , ale z postnym ciastem. Czyli bez masła i jaj. A farsz jest z kapusty kiszonej. Mogą być też z pieczarkami czy białym serem ze szczypiorkiem. 












To był jeden z najlepszych tortów, jakie jadłam. Na delikatnym biszkopcie z masą na bazie żółtek gotowanych z masą z białek, z owocami z puszki z gorzką czekoladą. 




02 listopada 2017

Pesto z liści kalarepki.



Polowałam na liście kalarepki o jakiegoś czasu, aż w końcu udało mi się je kupić u Majlertów.  Na ich stronie był podany również przepis na pesto z liści kalarepki. Zrobiłam i powiem, że przepis jest bardzo fajny. Ja dodałam do pesto olej rzepakowy nierafinowany robiony przez rolnika. Bardzo ważny jest dodatek miodu, bo przełamuje dość surowy smak i dodatek soku z cytryny.  A z bulw można zrobić oberibę albo np. pakory z kalarepki. 

Składniki
pęczek liści kalarepki
3 łyżki prażonych  pestek słonecznika
1/2 szklanki oleju rzepakowego lub rydzowego ( nie rafinowane )
1 łyżeczka miodu rzepakowego
sok z 1/2 cytryny
sól i czarny pieprz  do smaku

Składniki miksujemy i jemy :)




01 listopada 2017

Dziady- nakarmić Dusze.



Spotkanie było w noc zaduszną, by ugościć dusze naszych zmarłych. By przycupnęły choć na chwilę, abyśmy my je wspomninali jedząc proste potrawy jak kasze,  fasole, pieczone ziemniaki, chleb gryczany i  mniej proste jak kutia czy pierogi ze śliwką sechlońską. Towarzyszył nam śpiew zespołu " Z lasu ". Tęskne pieśni zaduszne polskie i kresowe. Zorganizowała to niezwykłe spotkanie Monika Kucia. Obejrzyjcie moją relację foto, tym razem bez zbędnych słów. 

























Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione