06 września 2013

Tom Yam Kung

Zapraszam w podróż w krainę moich kuchennych inspiracji oraz podróży nie tylko kulinarnych. Lubię podróżować, choć częściej robię to na talerzu... W mojej kuchni pojawiają się dania z różnych regionów Polski oraz z różnych części świata. Szczególnie inspiruje mnie kuchnia azjatycka, jakże różnorodna. Lubię eksperymentować z użyciem nowych składników : przypraw, warzyw, mięs. Szukam ich, czasem znajduję przypadkiem. Inspiruje mnie gotowanie z dzikich roślin. Jak wyjdzie, niedługo umieszczę relację z warsztatu dzikiego gotowania :)


Zainicjuję swoją bytność daniem, które często robię swoim domownikom i przyjaciołom. To TOM YAM  KUNG, zupa o rodowodzie tajskim. Jej niesamowity smak i aromat zawdzięcza m.in trawie cytrynowej, liściom limetki kaffir, galangalowi, świeżej kolendrze oraz sosowi rybnemu. 


500 g krewetek ( lepsze  nie gotowane  )
1 czerwona papryka w plastry pokrojona
1- 1,5 l wody ( można dodać bulionu z kury, ja kiedyś dodałam bulionu rybnego )
3 łodygi trawy cytrynowej ( zmiażdzonej nożem, by wydobyć aromat )
5 listków limetki kaffir
1 limonka ( skórka starta i sok ) plus plastry limonki do przybrania
2 duże pomidory bez skóry w ósemki pokrojone
kawałek ok 1 cm galangalu, pokrojony w plastry
1-3 łyżeczki sosu chilli ( w zależności jak kto lubi ostro ;) ja dodaję srirachę
kilka papryczek chilli ( od 2 do nieskończoności ;) jak kto lubi :)
4- 6 łyżek sosu rybnego ( ja mam akurat wietnamski dość ostry w zapachu )
pęczek kolendry z korzonkami
400 g kapeluszy pieczarek w grubych plastrach
4 szalotki w plasterkach
2 dymki ze szczypiorem, pokrojone
trochę cukru ( najlepiej palmowego ) 
makaron ryżowy
olej sezamowy do smażenia
1 mała puszka mleczka  kokosowego ( opcjonalnie )

Na oleju smażymy szalotkę i dymkę posiekane ( można szczypioru zostawić trochę do przystrojenia ). Dodajemy pieczarki  oraz paprykę czerwoną. Po chwili duszenia dodajemy wodę. A następnie : liście kaffir, parę korzonków świeżej kolendry, papryczki chilli, pastę chilli, plastry  galangalu, pomidory, trawę cytrynową,  krewetki ( bez pancerzy ) oraz skórkę limonki. Gdy krewetki są miękkie dodajemy sos rybny, sok z limonki oraz cukier do smaku. W tym momencie można dodać mleko kokosowe. Chwilę gotujemy. Do miseczek z makaronem ryżowym, przygotowanym zgodnie z przepisem na opakowaniu wlewamy zupę i posypujemy ją obficie porwaną świeżą kolendrą oraz posiekanym szczypiorem z dymki. Przybieramy plastrami limonki. 
Jest to moja sprawdzona wersja. Jest jeszcze lepsza na drugi dzień, warto ugotować więcej :)
Gorąco polecam :)





9 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia z prowadzeniem bloga :) Chętnie będę się wczytywać w Twoje przepisy. Zupa świetna. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie!
    Bo że smacznie to u Ciebie oczywistość...
    :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :) Myślałam że się nie doczekam. To teraz wrzucaj wszystkie pyszności, którymi kusiłaś na facebooku :}
    Pozdrowienia z Żoliborza!

    OdpowiedzUsuń
  4. Robię nieco zupy tajskie inaczej - warzywa dodaję pod koniec gotowania, bo lubię, jak są chrupiące, ale i zupę w Twojej wersji zjadłabym z przyjemnością, bo wygląda bardzo apetycznie. Fajnie, że założyłaś blog, chętnie będę podpatrywać, co gotujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję następnym razem zrobić tak jak Ty, dodam na końcu warzywka :) dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione