Zapraszam w podróż w krainę moich kuchennych inspiracji oraz podróży nie tylko kulinarnych. Lubię podróżować, choć częściej robię to na talerzu... W mojej kuchni pojawiają się dania z różnych regionów Polski oraz z różnych części świata. Szczególnie inspiruje mnie kuchnia azjatycka, jakże różnorodna. Lubię eksperymentować z użyciem nowych składników : przypraw, warzyw, mięs. Szukam ich, czasem znajduję przypadkiem. Inspiruje mnie gotowanie z dzikich roślin. Jak wyjdzie, niedługo umieszczę relację z warsztatu dzikiego gotowania :)
Zainicjuję swoją bytność daniem, które często robię swoim domownikom i przyjaciołom. To TOM YAM KUNG, zupa o rodowodzie tajskim. Jej niesamowity smak i aromat zawdzięcza m.in trawie cytrynowej, liściom limetki kaffir, galangalowi, świeżej kolendrze oraz sosowi rybnemu.
500 g krewetek ( lepsze nie gotowane )
1 czerwona papryka w plastry pokrojona
1- 1,5 l wody ( można dodać bulionu z kury, ja kiedyś dodałam bulionu rybnego )
3 łodygi trawy cytrynowej ( zmiażdzonej nożem, by wydobyć aromat )
5 listków limetki kaffir
1 limonka ( skórka starta i sok ) plus plastry limonki do przybrania
2 duże pomidory bez skóry w ósemki pokrojone
kawałek ok 1 cm galangalu, pokrojony w plastry
1-3 łyżeczki sosu chilli ( w zależności jak kto lubi ostro ;) ja dodaję srirachę
kilka papryczek chilli ( od 2 do nieskończoności ;) jak kto lubi :)
4- 6 łyżek sosu rybnego ( ja mam akurat wietnamski dość ostry w zapachu )
pęczek kolendry z korzonkami
400 g kapeluszy pieczarek w grubych plastrach
4 szalotki w plasterkach
2 dymki ze szczypiorem, pokrojone
trochę cukru ( najlepiej palmowego )
makaron ryżowy
olej sezamowy do smażenia
1 mała puszka mleczka kokosowego ( opcjonalnie )
Na oleju smażymy szalotkę i dymkę posiekane ( można szczypioru zostawić trochę do przystrojenia ). Dodajemy pieczarki oraz paprykę czerwoną. Po chwili duszenia dodajemy wodę. A następnie : liście kaffir, parę korzonków świeżej kolendry, papryczki chilli, pastę chilli, plastry galangalu, pomidory, trawę cytrynową, krewetki ( bez pancerzy ) oraz skórkę limonki. Gdy krewetki są miękkie dodajemy sos rybny, sok z limonki oraz cukier do smaku. W tym momencie można dodać mleko kokosowe. Chwilę gotujemy. Do miseczek z makaronem ryżowym, przygotowanym zgodnie z przepisem na opakowaniu wlewamy zupę i posypujemy ją obficie porwaną świeżą kolendrą oraz posiekanym szczypiorem z dymki. Przybieramy plastrami limonki.
Jest to moja sprawdzona wersja. Jest jeszcze lepsza na drugi dzień, warto ugotować więcej :)
Gorąco polecam :)
Życzę powodzenia z prowadzeniem bloga :) Chętnie będę się wczytywać w Twoje przepisy. Zupa świetna. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńBo że smacznie to u Ciebie oczywistość...
:))))
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Myślałam że się nie doczekam. To teraz wrzucaj wszystkie pyszności, którymi kusiłaś na facebooku :}
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Żoliborza!
Zapraszam serdecznie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRobię nieco zupy tajskie inaczej - warzywa dodaję pod koniec gotowania, bo lubię, jak są chrupiące, ale i zupę w Twojej wersji zjadłabym z przyjemnością, bo wygląda bardzo apetycznie. Fajnie, że założyłaś blog, chętnie będę podpatrywać, co gotujesz.
OdpowiedzUsuńSpróbuję następnym razem zrobić tak jak Ty, dodam na końcu warzywka :) dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńZrobię :). Super przepis :)
OdpowiedzUsuń