22 kwietnia 2020

Kociołek z kozieradką





Za oknem ktoś śpiewa " sto lat " komuś. Dwa dni temu mój starszy syn obchodził 18-tkę. Choć słowo obchodził jest raczej na wyrost. Bez imprezki i tortu, no bo kto by taki tort zjadł, skoro nikt by nie przyszedł na urodziny ! Nawet zamówiony prezent jeszcze nie doszedł. Takie czasy nam nastały. W domu gotuję z zapasów i z tego co akurat znalazłam w szafce. A było trochę mięsa wołowego na gulasz. Zaledwie pół kilo, na gulasz za mało. Ale wpadła mi w oko cherlawa mała kapustka. I moja ulubiona ostatnio zmielona kozieradka w kolorze bałtyckiego piasku, ze sklepu tureckiego na Okęciu. Ta potrawa bez tej kozieradki i tak byłaby dobra, ale z nią jest zupełnie inna. Kiedyś moja, nieżyjąca już ciocia Bożenka przywiozła z jednej ze swoich podróży taką przyprawę do mięs, w jasnym kolorze. Nie wiedziałam wówczas co to jest, ale mi bardzo odpowiadało. Lubię ten smak i zapach. Ale nie można przesadzić. Myślę, że zamiast wołowiny można użyć wieprzowiny, albo kombinacji obu mięs. Ale polecam wołowinę.


1/2 kg wołowiny na gulasz
1 mała biała kapusta
1 średnia cebula
oliwa lub olej rzepakowy do smażenia
1 łyżka płaska mielonej kozieradki
świeżo zmielony czarny pieprz
sól do smaku

Wołowinę kroimy w średnią kostkę i smażymy na rozgrzanej patelni. Po kilku minutach dodajemy cebulę pokrojoną w piórka oraz średnio poszatkowaną kapustę. Chwilę razem smażymy by cebula zdążyła się lekko zrumienić, a kapusta nieco zmiękła. Wtedy dodajemy około pół szklanki wody i dusimy.  Dodajemy przyprawy. W garnku o grubym dnie pod przykryciem można zostawić potrawę, by składniki zmiękły. Wołowina powinna być soczysta, ale nie wysuszona, a warzywa dość miękkie. Podajemy bardzo gorące np. ze świeżym chlebem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Banany w cieście po wietnamsku

Moja ulubiona słodka przekąska z barów wietnamskich. Niektórzy mówią  że to danie z ich czasów studenckich. No, ja chyba ich podczas studiów...

Wasze ulubione