16 lutego 2020 roku byłam na wycieczce do Łodzi, tropami judaiców łódzkich. Odwiedziliśmy
cmentarz żydowski oraz miejsce skąd odchodziły z getta transporty więźniów do
obozów zagłady. Potem jeszcze rzut oka na Piotrkowską i pojechaliśmy na
warsztaty kuchni żydowskiej . Oprowadzała nas cudowna przewodniczka Anna Maksymowicz, posiadająca mnóstwo
wiedzy i potrafiąca to świetnie przekazać. Poprowadziła również warsztaty
kulinarne.
Zanim przystąpiliśmy do pracy dostaliśmy talerz gorącej Szlaj zupy. Zupa o kolorze szlamu, stąd nazwa. Żydzi w Stanach Zjednoczonych uważają ją za swój wynalazek, chociaż to polski krupnik. Ja kiedyś usłyszałam teorię, że tak kuchnia żydowska z Polski to tak naprawdę zamrożona kuchnia staropolska. Tylko polska kuchnia ewaluowała i zatraciła swój pierwotny charakter, a Żydzi kultywując tradycję utrzymali ją w stanie mało zmienionym. Ale jest to jedna z teorii. Szlajma miała delikatny słodki smak, który został uzyskany dzięki dodaniu pasternaku.
Zanim przystąpiliśmy do pracy dostaliśmy talerz gorącej Szlaj zupy. Zupa o kolorze szlamu, stąd nazwa. Żydzi w Stanach Zjednoczonych uważają ją za swój wynalazek, chociaż to polski krupnik. Ja kiedyś usłyszałam teorię, że tak kuchnia żydowska z Polski to tak naprawdę zamrożona kuchnia staropolska. Tylko polska kuchnia ewaluowała i zatraciła swój pierwotny charakter, a Żydzi kultywując tradycję utrzymali ją w stanie mało zmienionym. Ale jest to jedna z teorii. Szlajma miała delikatny słodki smak, który został uzyskany dzięki dodaniu pasternaku.
Na początku zrobiliśmy chałkę z już gotowego ciasta. Spośród
wielu wzorów wybrałam ten na czasie. Winogrona. Niedawno było święto żydowskie
drzew. I motyw winogron wpisuje się w nie znakomicie. Muszę przyznać, że moje
dwie chałki wyszły znakomicie.
Regulach. Niedawno na grupie polonijnej, gdzie się rozmawia
o polskim jedzeniu zobaczyłam podobno tradycyjne polskie danie o nazwie „
regulach „. Z wyglądu przypominało mi rogaliki, więc pomyślałam, że to taka
zamerykanizowana nazwa rogalików. Moja mama robi takie z nadzeniem ze swoich
powideł. I na tych warsztatach dowiedziałam się że to danie żydowskie.
Nadzienie jest z mieszanki kakao, cynamonu, cukru i orzechów włoskich. Sekret
jednak tkwi w cieście, które jest z dodatkiem białego sera, przez co jest
bardzo delikatne.
Najdziwniejszym daniem był kugiel. Kiedyś jadłam w
restauracji „ Tejsza” w Tykocinie danie o tej nazwie i była to babka
ziemniaczana, ale uwaga z mięsem kurczaka. Ze wszystkich znanych mi wersji babki
ziemniaczanej , ta smakowała mi najmniej. I tak zapamiętałam kugiel. Tu dowiedziałam
się że kugiel może być ziemniaczany lub makaronowy, ale musi mieć okrągły
kształt. Według naszej przewodniczki jest to potrawa wspólna Żydów w XIX wieku.
My robiliśmy wersję makaronową na słodko. Danie jak danie, dla mnie nic specjalnego.
Zrobiliśmy też prostą wersję czulentu. Ten moment jest jeszcze przed dodaniem koncentratu pomidorowego oraz ugotowanej czerwonej fasoli. Mój pierwszy czulent jadłam podczas pobytu na Krakowskim Kazimierzu z moją koleżanką Agnieszką i jej mężem.
Robiliśmy jeszcze żydowski tatar z wątróbki oczywiście. To potrawa
znana mi od dawna. Tutaj była w wersji dość prostej, wątróbka, jajka, szczypiorek i olej rzepakowy. Moja wersja jest z dodatkiem gęsiego tłuszczu. Żydowski tatar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz