Chinkali nigdy dość. Kiedyś już byłam na warsztacie robienia chinkali i lobio, ale po nim nie zdecydowałam się na samodzielne zrobienie tych gruzińskich pierożków w domu. Dlatego jak przeczytałam, że jest warsztat robienia chinkali w restauracji Chinkali na Kruczej w Warszawie postanowiłam się na nie zapisać. Ale okazało się, że tego dnia muszę akurat być w pracy, mimo że to była sobota. Jednak na drugi dzień ta sama restauracja organizowała taki warsztat dla dzieci. Pomyślałam, że jest w tym sens. Niech młodsze pokolenie liźnie wiedzy o robieniu chinkali. I miałam na myśli mojego młodszego syna, a nie starszego. Miałby to być jego pierwszy warsztat kulinarny.
Tego dnia upał był niemiłosierny. I to od samego rana. Warszawa była dziwnie wyludniona. Miałam wrażenie, że większość osób siedzi w domowych pieleszach, nie ryzykując wyjścia na ten żar. Przyznam, że mnie przez chwilę to przemknęło przez głowę. A może by tak nie iść. Ale obiecałam synowi, że będzie robił specjalne gruzińskie pierożki. To było najważniejsze. Przybyliśmy na miejsce i okazało się, że jesteśmy tylko my jako uczestnicy. Czekaliśmy jeszcze kilka minut, ale nikt inny się nie zjawił. A od prowadzącego dowiedziałam się, że poprzedniego dnia na warsztacie dla dorosłych było tyle osób, że jeden stół to było za mało. Tłum kłębił się tam okrutnie. A u nas pustki. Prowadzący zaproponował bym ja także spróbowała. To był świetny, ekskluzywny warsztat tylko dla nas. Pan dokładnie pokazał i wytłumaczył jak się robi chinkali, tak że mój mały synek już potrafi robić te skomplikowane pierożki. Robiliście kiedyś chinkali ? To wcale nie jest proste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz