Po kilku warsztatach dzikiego zbierania, gotowania i podobnych w tym guście w jakich uczestniczyłam w ciągu ostatnich kilku lat, nabrałam nawyku rozglądania się wokół w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Nauka nie idzie w las. Robię to już mimowolnie. Podczas rodzinnego spaceru, gdy rozmawiam, pilnuję syna na rowerku i tak co jakiś czas znajduję to i owo. Tym razem jednak liście podagrycznika dostałam z dobrego, sprawdzonego źródła, czyli od Justyny z Dziczejemy. Dodałam jeszcze czosnaczek i młody czosnek, przypominający wyglądem młody, krótki por. Przepis na to danie pochodzi z warsztatu jesiennego Dziczejemy. Uważam, że i tak nadal mam dużo wiedzy do nabycia, więc bywam na takich warsztatach od czasu do czasu. Danie jest proste do zrobienia, bardzo dobre i pożywne. Jak dla mnie jest to danie samodzielne. Ale może też służyć jako dodatek do mięsa.
1 kg ziemniaków
spora kiść gałązek podagrycznika z liśćmi
kilkanaście liści czosnaczka
1 młody czosnek
olej rzepakowy do smażenia
sól do smaku
świeżo zmielony czarny pieprz
Obrane cienko ziemniaki kroimy w dość duże kawałki. Na gorący olej wrzucamy je i lekko obsmażamy. Następnie dodajemy pokrojoną zieleninę. Parę minut razem smażymy. Potem całość zalewamy 2 szklankami wody i dusimy aż do momentu aż ziemniaki będą miękkie, na średnim ogniu. Dosalamy do smaku. Podczas duszenia potrawę trzeba pilnować i mieszać. W razie czego trzeba dodać trochę wody. Podajemy gorące, posypując świeżo zmielonym pieprzem do smaku.
Bujnie wyrosły czosnaczek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz