Uwielbiam zakupy w Wólce Kosowskiej w sklepach z wietnamską żywnością. Już nie raz o tym pisałam, wiem to dobrze. Zawsze znajdę coś nowego, co mnie inspiruje do nowych poszukiwań. To było tym razem duże znalezisko. Dosłownie i w przenośni. Gruszka azjatycka, która nie smakowała jak gruszka. Owszem podobnie, ale miała bardzo ciekawy smak. Słodko- kwaśny. Trudny do opisania. Raczej okrągła i większa od naszych gruszek. Przypominała duże jabłko. Jedna tylko sztuka wystarczyła do całego ciasta ! Gdy nie uda Wam się dostać takiej gruszki można dodać polskie twarde odmiany, ale trzeba wtedy dodać trochę cytryny, by ciasto nie było tak jednoznacznie słodkie. Czekoladę do ciasta obecnie trudno znaleźć o odpowiedniej jakości, bez wypełniaczy, oleju palmowego i innych nieciekawych rzeczy. Ale to możliwe. Łatwiej znaleźć dobrą gorzką niż mleczną. Główne źródło inspiracji było na stronie znanej angielskiej telewizji. Jednak zmieniałam proporcje, głównie cukru oraz składniki. To przepis jesienny, ale teraz również można go wykorzystać. By upiec to ciasto kupiłam specjalną formę, z gotowymi porcjami. Mój gazowy piekarnik lubi przypiec od dołu i nie dopiec z góry. Pomyślałam, że jak ciasto będzie w oddzielnych foremkach upiecze się szybciej i nie przypali od spodu. Rzeczywiście tak było.
1 gruszka azjatycka
100 gram masła
100 gram dobrej gorzkiej czekolady
ok. 100 gram drobno pokrojonych orzechów włoskich
3 jaja
75 gram brązowego cukru
szczypta soli do smaku
Masło roztopić z czekoladą, najlepiej w wodnej kąpieli. Ostudzić. Orzechy włoskie dobrze posiekać. Żółtka ubić z cukrem na puszystą jasnożółtą masę. Dodać do tej masy ostudzoną czekoladę z masłem i orzechy. Wymieszać. Ubić białka, dodając do nich szczyptę soli. Delikatnie wymieszać obie masy. Wlać masę do formy i malowniczo powkładać pokrojoną na osiem części obraną wcześniej gruszkę. Pieczemy do 30 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz