Na spotkanie z autorką miałam kilka minut. Zakupiłam książkę, poprosiłam o autograf i wyszłam. bardzo żałuję, że nie mogłam zostać na spotkaniu. Już po drodze, jadąc tramwajem zatopiłam się w lekturze i o mało nie przejechałam przystanku na którym miałam wysiąść. Bo książka wciąga od samego początku. I ma się ochotę na coraz więcej.
Przed zakupem książki, jeszcze w sieci zapytałam autorki czy jest coś o kuchni miejscowej. Bo jak wiadomo, ja lubię o tym czytać. Kuchnia pakistańska...no cóż, nie wiem czy można tak ją nazwać ? Jak wiadomo Pakistan powstał z oderwania od wielkich Indii. We wschodniej części jest kuchnia podobna do indyjskiej. Pikantna i szalenie aromatyczne z mnóstwem przypraw. Potrawy serwowane w różnych regionach bardzo różnią się od siebie, czasem są składniki, przyprawy czy sposoby przyrządzania, które są przypisane do jeden grupy, kasty czy regionu. W książce jest opowieść o owocu, który je tylko jedna grupa społeczna, rodzina męża autorki właśnie dlatego nie je tego owocu, mimo że jest smaczny.
Bardzo zafascynowały mnie fragmenty dotyczące gościnności Pakistańczyków i przekąsek. Autorka wspomina o lemoniadzie z pieprzem i czarną solą. Mieliście kiedyś do czynienia z czarną solą ? Smak poznałam na warsztacie past wegańskich, ma za zadanie dać smak i zapach jajka. A tak naprawdę przypomina nieco odór zgniłych jaj. Nie każdy jest w stanie to znieść. Taki posmak ma podobno ta przekąska zrobiona z mąki z cieciorki, co przypomina robaczki. Nimko. Z dodatkiem orzeszków ziemnych, dalu i zielonego groszku.
Bardzo ciekawe są perypetie autorki ( na zdjęciu powyżej podpisuje właśnie mój egzemplarz książki ) uczącej się jeść rękami. Bo jak się okazuje, nie zawsze jedząc w Pakistanie można liczyć na sztućce. A w zasadzie jest to wyjątkowe zdarzenie. Nie będę zdradzała szczegółów, ale nie jest to łatwa czynność.
Kuchnia pakistańska jest bogata w zawiesiste i czasem dość tłuste sosy. Dużo potraw robi się z mąki z cieciorki. Od kiedy ją kupiłam kilka lat temu w indyjskim sklepie bardzo mi się podobał jej smak i aromat. Ale wykorzystywałam ją głównie do robienia pakor. A dzięki tej książce wiem, że mąka ta ma szerokie zastosowanie, począwszy od przekąsek, przez dania obiadowe, a skończywszy na słodyczach. W kuchni pakistańskiej podoba mi się oczywiście szerokie zastosowanie cebuli, do robienia sosów, np kormy.
Rozdział "Rastarkhan " jest poświęcony tematom kulinariów pakistańskich i różnic w kuchniach grup etnicznych zamieszkujących ten kraj. Zaciekawiło mnie zwłaszcza to, że autorka ma specjalny przyrząd do formowania gomułek sera panir. Ja lubię robić panir, bo jest idealny do dań obiadowych. Zachowuje sprężystość i kształt podczas przyrządzania. Oczywiście jak jest dobrze zrobiony. Dlatego bardzo bym chciała zobaczyć ten przyrząd !
Nic już więcej nie napiszę, myślę że wystarczająco Was zachęciłam do przeczytania książki. Autorka barwnie pokazuje codzienne życie w Pakistanie, czasem miałam wrażenie jakbym stała obok autorki i z nią wykonywała różne czynności. Najchętniej bym ją namówiła, by napisała jeszcze jedną książkę, np z przepisami kuchni jej domu w Pakistanie, albo o kobietach w Pakistanie. Na pewno bym ją chciała przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz