Przyznam, że przyjechałam na tą imprezę specjalnie do Łukówca, by spotkać z kuchnią Urzecza. Bardzo kibicuję temu mikroregionowi, który po mojej stronie Warszawy rozciągał się prawie do Grochowa. Podobają mi się stroje urzeckie i ciekawa kuchnia. Pisałam już o tym kilka razy na blogu i nie tylko. Uczestniczyłam w warsztatach kuchni Urzecza i gotowałam ich dania. Moją ulubioną jest sytocha.
Tym razem mogłam spróbować po raz pierwszy śliwianki, zupy ze śliwek. Byłam ciekawa, czy jest podobna do barszczu śliwkowego mojego taty. Ale to zupełnie inna zupa śliwkowa. Na słodko, podawana z kluskami, choć normalnie była serwowana z ziemniakami i omastą. Był serwowany też barszcz chrzanowo- buraczany, który był jadany na Urzeczu na Wielkanoc. Posłuchałam o różnych wersjach tej zupy. Chciałam też koniecznie spróbować warkocza drożdżowego z syropem buraczanym i orzechami włoskimi. Przepyszny smak. Będzie tylko problem ze zdobyciem syropu buraczanego. Od kiedy zlikwidowano u nas większość cukrowni, trudno znaleźć pole z burakami cukrowymi. Mam ochotę zrobić to ciasto w najbliższym czasie, po moim debiucie z ciastem drożdżowym. Teraz są zbierane przepisy regionu Urzecza do książki kulinarnej od jego mieszkańców. Został ogłoszony dzisiaj konkurs.
Warkocz drożdżowy |
Barszcz buraczano-chrzanowy |
śliwianka |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz