Strony

18 marca 2018

Vegan Ramen Shop na Saskiej Kępie


Gdy prawie rok temu wpadłam na otwarcie  Vegan Ramen Shop na Saskiej Kępie ( ul. Finlandzka 12 a ) nie wiedziałam, że będę tam częstym gościem. Wtedy wpadłam po imprezce, już dość najedzona by jeszcze zjeść coś na miejscu. A kuchnia miała  dopiero wydawać rameny. Zrobiłam wtedy kilka zdjęć i wpadłam parę dni później na mój pierwszy wegański ramen. I stałam się stałą ich klientką. Wtedy na otwarciu były serwowane trzy rodzaje ramenu, trzy przystawki oraz lody matcha. Przyznam że nigdy nie jadłam tam lodów, bo po prostu by mi się nie zmieściły. Trzy zdjęcia poniżej to właśnie zdjęcia z otwarcia lokalu. Pozostałe zdjęcia pochodzą z kolejnych wizyt w lokalu. A było już ich kilka. I szykują się kolejne. 




Przystawki w Ramen vegan shop to m.in edamame, czyli młoda soja gotowana, podawana tylko z solą. To jedna z moich ulubionych przekąsek. Prosta, choć nieco miejsca zajmuje. A wybierając się do Ramen Vegan shop trzeba mieć naprawdę pusty żołądek. Podana misa gorącej, parującej zupy z pysznymi kluchami pełnymi glutenu jest naprawdę duża. Ja zazwyczaj nie dojadam już zupy z dna miski. 




Drugą przekąskę spróbowałam z ciekawości. To hiyayakko, przystawka z miękkiego, jedwabistego tofu z dodatkiem pręcików chilli oraz pociętych płatków nori w sosie sojowym. Przyznam, że zaraz po spróbowaniu kupiłam jedwabiste tofu i  śliwki  umeboshi ( na zdjęciu kilka powyżej - słoiczek ), które zauważyłam w sklepie i zrobiłam podobną przekąskę w domu. Oto przepis na hiyayakko dla zainteresowanych. Polecam oczywiście spróbowanie przystawki w shopie. Wersja moja, domowa jest trochę inna bo zawiera jeszcze bardzo zdrowe umeboshi oraz imbir. 


Tą przekąskę na zdjęciu poniżej zamówiła moja koleżanka Inessa, jak się umówiłyśmy na wspólny ramen. Ja nie miałam jakoś odwagi tego spróbować. I rzeczywiście tak jak jest to opisane w karcie - jest to przekąska dla odważnych, bardzo odważnych. Dla  mnie smak, zapach i konsystencja nie do zaakceptowania. Inessa też nie była zachwycona. Natto - czyli fermentowana soja. 




Z zasady 3 rodzaje ramenów jest na stałe. Co jakiś czas jest wprowadzany na jakiś czas nowy rodzaj. Jadłam wszystkie kremowe rameny, jakie do tej pory były wprowadzane do menu. Mój ulubiony  SPICY MISO  został ostatnio zepchnięty na drugie miejsce za sprawą  obecnie serwowanego Tan tan - Men Ramen z " mięsem " z soi.  Ale mój ulubiony  Spicy miso ramen z pieczonym batatem, bulion gęsty, kremowy na bazie pasy miso, ramen i ostrego oleju to zdecydowanie mój faworyt w stałej ofercie. Nie spróbowałam jeszcze ramenu z klarownym bulionem. 



CREAMY SHOYU jest na stale w karcie. Jadłam jeden raz, ale zazwyczaj osoby mi towarzyszące go zamawiają. Przeważający smak grzybowo- morski. Poniżej maszynka do napiwków z Godzillą zgarniającą monety. 


Gdy po raz pierwszy spróbowałam Ramune, czyli japońskiej oranżady byłam bardziej zajęta tym by choć trochę się jej napić. Otwarcie jej to zagadka, a potem picie też jet skomplikowane, bo w środku jest kulka. Po co nie wiem. Kupuję ją dla tej zabawy, bo syrop glukozowo-fruktozowy w składzie jednak powinien mnie ostatecznie zniechęcić. 










Kare ramen ( powyżej na zdjęciu ) dostępny jesienią, był świetny, a najbardziej smakowała mi widoczna na zdjęciu kulka z pasty z edamame oraz pieczona dynia. 
Jednak to nowy Tam tam ramen ( zdjęcie poniżej )  zachwycił mnie najbardziej. Zarówno sama zupa, jak i dodatki. Ramen ten z uwagi na dodatek " mięsa " sojowego jest też bardziej sycący. By zjeść ten ramen trzeba się pospieszyć, bo jest już szykowany na nowy sezon :) Ja już nie mogę się doczekać nowej wersji. Polecam odwiedzić lokal na tygodniu, najlepiej zaraz po otwarciu. Wtedy ma się pewność, że dostanie się swój ulubiony ramen. Czasem bywało, że ramen został doszczętnie wyprzedany i Ci co przyszli za późno mogą się obejść smakiem. Podobno duże  tłumy są w weekendy i wtedy trzeba też czekać w kolejce.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz