Strony

31 sierpnia 2017

Sos pomidorowo-paprykowy do makaronu

Lato po trochu odchodzi, a skrada się jesień. Ale to nadal świetny czas na chwytanie lata w warzywach i owocach. Teraz najlepsze są pomidory i papryki.  U Rodziców w Radomiu było dużo pomidorów, ale dostaliśmy zarówno pomidory, jak i papryki z zagłębia paprykowego z Klwowa. Początkowo miałam zrobić klasyczny sos pomidorowy a dodatkiem bazylii, ale postanowiłam go przełamać dodatkiem papryki. Trochę się bałam żeby nie miało smaku lecza, ale dodatek bazylii zapobiegł temu efektowi. Polecam na jeszcze ciepłe dni. 


4 duże pomidory
1 żółta papryka ( może być inna )
2 średnie cebule
3-4 ząbki czosnku
1 łyżka masła
2-3 łyżki oleju rzepakowego
sól do smaku
bazylia świeża
parmezan, pecorino lub wasz ulubiony ser żółty
500 gr makaronu 

Na patelni na maśle i oleju rzepakowym przesmażamy cebulę, pokrojoną w kostkę. A potem dodajemy paprykę również pokrojoną w kostkę. Potem dodajemy pomidory pokrojone w cząstki. Lepiej je wcześniej obrać ze skóry, szczególnie jak skórka jest gruba. Dodajemy parę listków bazylii i sól do smaku. Pomidory powinny się lekko rozpaść i wytworzyć sos. Wtedy dodajemy zmiażdżony czosnek i gotujemy jeszcze chwilę. W międzyczasie gotujemy makaron al dente. Mieszamy makaron z sosem, posypujemy serem i listkami bazylii. 




29 sierpnia 2017

XVIII Targi papryki w Przytyku


Polskie zagłębie papryki to tereny Przytyka, Potworowa i Klwowa. Miejscowości kolo Radomia.  Po drodze z Radomia do Klwowa, począwszy od Zakrzewia mija się tunele z papryką przy drodze. Szczególnie malowniczo wyglądają w świetle zachodzącego słońca, wtedy srebrzyście połyskują.  Gdy przychodzi czas zbioru paprykowych plonów zaczyna się również czas jarmarków i imprez związanych z papryką. Za Przytykiem w Słowikowie jest dużej wielkości Centrum Dystrybucji. Tam odbywały się  już XVIII Targi Papryki.  To największa impreza w okolicy. Na miejscu kilkanaście stoisk gdzie prezentowano paprykę w rożnych postaciach. 



Co roku odbywa się konkurs na najładniejsze stanowisko paprykowe. W tym roku wygrało to powyżej, które zostało przygotowane przez Monikę i Łukasza Mnich z Wygnanowa. 


Zostałam poczęstowana dżemem z papryki przytyckiej, który zrobiła pani Elżbieta Bień, właścicielka Camelot catering. Pasjonatka dobrej kuchni i regionalnego jedzenia. Jej potrawy odkryłam na stanowisku Stowarzyszenia " Razem dla Radomki ". 


Po raz kolejny odbył się też konkurs kulinarny na danie z papryki oczywiście. Niestety nie można było spróbować tych specjałów, które mieszkańcy gmin leżących w zagłębiu paprykowym przygotowali na ten konkurs. Uczestnicy mieli przygotować maksymalnie po 2 dania z papryki w kategoriach :  danie gorące, danie zimne oraz przetwory ( nalewki ) z papryki. 


Wygrała ognista zupa z papryką Anny Drabik.


Warkocz paprykowy zrobiony przez Kamilę Kawińską, zdobył II miejsce.


III miejsce zdobyła kasza jaglana z grillowaną papryką, zrobiona przez Małgorzatę Bączek. Przyznano też wyróżnienia dla pozostałych potraw.


Na targach był prowadzony pokaz kulinarny  prowadzony przez Damiana Marchlewicza - zwycięzcę IV edycji Hell's Kitchen. Danie przygotowywane przez niego były oczywiście z papryki. Sałatka z dodatkiem ciecierzycy i sera feta. 


Panie ze Stowarzyszenia "Wrzosowisko" przygotowały pyszne przekąski. Spróbowałam bardzo dobrych pierogów z mięsem i smalczyku. 


Na imprezie można było kupić różne papryki. Ja nabyłam woreczek papryki habanero i małej papryki pomidorowej. Można było zjeść bardzo dobre, tradycyjne i nie tradycyjne potrawy. Porozmawiać z miejscowymi rolnikami i posłuchać o czym rozmawiają. Bo w takich miejscach jest Polska właśnie. 

21 sierpnia 2017

Pita a'la pizza. Szybka przekąska.



Dzieci uwielbiają pizzę. Zazwyczaj robię je z pomocą syna od postaw. Ostatnio króluje ciasto na grubym spodzie, bardziej w stylu amerykańskim. Ale przygotowanie ciasta jednak trochę trwa. Czasem można iść na skróty. Dzieci chciały pizzę, a ja miałam kilka pit razowych, które zostały z poprzedniego dnia. Okrągłe wszak. Przekroiłam je na pół i wyciągnęłam dodatki z lodówki. Powstały dwie wersje. Jedna z sosem śmietanowym, a druga z pomidorowym. Wersja śmietanowa wyszła dlatego, że nie miałam dużo pasaty pomidorowej. Potrzeba matką wynalazków. Można dobierać ulubione dodatki. Teraz można dodać po prostu pokrojone pomidory, zamiast sosu. I jeszcze inne świeże warzywa, jak cukinia czy papryka. Pitę można teraz kupić w wielu sklepach, co ciekawe zazwyczaj ma tylko kilka składników. Kupne spody do pizzy zazwyczaj mają już dziwne dodatki i mi osobiście nie smakują. Raz tylko kupiłam taki spód. Nie umywa się do ciasta zrobionego przez siebie. 


Wersja z białym sosem
śmietana  
cebula
oliwa lub olej rzepakowy
salami
parmezan 
czosnek niedźwiedzi
mak
Cebulę krótko smażymy na oliwie lub oleju. Dodajemy do tego śmietanę i mieszamy. Jeszcze ciepłym sosem smarujemy wewnętrzną stronę pity. Nakładamy dodatki, w postaci warzyw czy wędliny i sera. Posypujemy makiem i do piekarnika na kilka minut. Tak, by danie było gorące. 


Wersja z czerwonym sosem 
pasata pomidorowa lub pomidory
oregano suszone
mozzarella
papryka czerwona
szczypiorek
czarny pieprz
Sosem smarujemy przekrojoną pitę, układamy dodatki i do piekarnika, aż będzie odpowiednio gorąca. Podajemy posypaną zieleniną. 

07 sierpnia 2017

Makaron soba z sezamem, olejem sezamowym i sosem sojowym.

Ten makaron można coraz częściej dostać nie tylko w specjalnych sklepach z orientalną żywnością, ale nawet w dyskontach. Mowa o makaronie SOBA. Jest robiony w mąki gryczanej, z dodatkami mąki pszennej czy sproszkowanej zielonej herbaty. Na razie spotkałam się tylko z dodatkiem mąki pszennej. Można z niego szybko zrobić danie, które jest samodzielną przekąską lub służy jako dodatek do mięs czy ryby. Makaron jest sprzedawany w opakowaniach, gdzie makaron jest podzielony na 4 części przewiązane cienkim papierem. Jedna porcja makaronu jest idealną porcją na 1 osobę. Moja wersja jest wegańska, bez gotowania w płatkach bonito. Tylko z dodatkiem sosu sojowego, oleju sezamowego i ziarenek sezamu prażonych lub nie. Można posypać dymką.  Ja nie przepadam za kaszą gryczaną, a ten makaron mnie urzekł. Spróbujcie koniecznie. 


Składniki dla 1 osoby 
1 wiązka makaronu soba
ok 2 łyżki sosu sojowego
ok 2-3 łyżeczki oleju sezamowego
1 czubata łyżka sezamu
1 łyżka posiekanej dymki ( opcja )

Gotujemy makaron, około 3 minut. Odsączamy, mieszamy z sosem sojowym, olejem sezamowym i posypujemy ziarenkami sezamu, prażonymi lub nie. Można też makaron posypać drobno posiekaną dymką. 

06 sierpnia 2017

Kaszów z kaszy niechaj słynie.

W gminie Stara Błotnica znajduje się wieś Kaszów, w której od 3 lat odbywają się imprezy promujące tą miejscowość z kaszą w roli głównej. Organizatorem jest proboszcz tej parafii ksiądz Ireneusz Chmura i wójt gminy Stara Błotnica Marcin Kozdrach. Parafianie na to święto przygotowali mnóstwo pysznych potraw, właśnie z kaszy. Były krokiety, sałatka, gulasz, kasze i domowe ciasta, niektóre też z kaszą. 


Panie przygotowały rożne dania z kasz, głównie z prażonej gryczanej i nie prażonej. Krokiety z białej kaszy gryczanej, pieczarek i sera zrobiła Monika Bujanowicz. Były przepyszne. Przepis dostałam od autorki i zrobię niebawem. 


Sałatkę z dwóch kasz gryczanych zrobiła pani Dorota Stępniewska. Sałatka z dodatkiem m.in suszonych pomidorów i papryki, tak popularnej w tym regionie rozchodziła się błyskawicznie. Kaszów to miejscowość leżąca w pobliżu regionu paprykowego. 


Były też pyszne domowe ciasta jakich nie uwieczniłam na fotografii. Jedno z nich było szczególnie smakowite, na cieście jagody i masa z kaszy manny. W zeszłym roku były też m.in pierogi z farszem z żółtej kaszy jaglanej i białego sera. Jadłam kiedyś podobne w restauracji koło Radomia. Na słodko przyprawione. 


A poniżej organizator tej regionalnej imprezy proboszcz parafii Kaszów ksiądz Ireneusz Chmura. Impreza była pretekstem do zbierania funduszy na rodzinę w Syrii. Można było kupić los, za który później losowano nagrodę. 



Konkursy dla dzieci, dorosłych i potańcówka na dechach.


W Kaszowie powstał mini - skansen, gdzie zabrano różne sprzęty gospodarskie. To tylko fragment tej ekspozycji.  










Wśród atrakcji był wielki gar gulaszu, podawanego z moją ulubioną kaszą jęczmienną. Kasze powinny jak najczęściej gościć na naszych stołach. Jest ich tak dużo rodzajów, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja bardzo lubię jęczmienną i pęczak. Od jakiegoś czasu kupuję też kaszę bulgur, która bardzo smakuje mojej rodzinie. 




We wsi jest piękny drewniany kościół, pd wezwaniem Św. Jana Chrzciciela. Parafia powstała już w XIV wieku. Powstały wtedy kościół przetrwał do Potopu szwedzkiego. W 1661 r. powstał kolejny kościół, z modrzewiowego drzewa. A w środku obraz Matki Bożej Królowej Świata, namalowany przez włoskiego malarza Franciszka Thisio. 



To urokliwa, mała miejscowość, którą warto odwiedzić i zobaczyć mini-skansen oraz piękny kościół. Obok niedaleko znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. 





05 sierpnia 2017

Twarożek ze szczawikiem żółtym.

Ciężka fizyczna praca na świeżym powietrzu na wsi działa na człowieka zupełnie inaczej niż praca biurowa. Odpręża umysł i dotlenia mózg. Było sporo roboty przy budowie mostku. A potem miałam jeszcze chęć i ochotę nazbierać całą garść szczawiku żółtego, który tam rósł w dużych ilościach. Pierwszy raz się spotkałam z takim zatrzęsieniem tej rośliny. Jeszcze wtedy myślałam, że to szczawik zajęczy. Ale on ma białe kwiatki, a ten mój wiejski miał żółte. Brać znajomych botaników wyprowadziła mnie z błędu, w tym Łukasz Łuczaj, u którego byłam na swoich pierwszych dzikich warsztatach. To dobrze, że można liczyć na wiedzę i doświadczenie innych osób. Świeże zioła wylądowały w twarożku. Proste i pyszne. 


Co robimy ? Twarożek ze śmietaną, lekko osolony mieszamy ze szczawikiem żółtym. To cała filozofia. Może być i szczawik zajęczy. Nadaje delikatny kwaśny smak. Naprawdę warto spróbować. 



04 sierpnia 2017

Hiyayakko. Przekąska japońska z jedwabistego tofu.

Jakiś czas nie pisałam. Dużo się działo. Ale już wracam i spróbuję jak najwięcej pokazać co się działo w mojej małej kuchni i nie tylko tam. Jakiś czas temu byłam na pysznym, wegańskim ramenie w Vegan Ramen Shop. Zamówiłam tam przed zupą małą przekąskę. To było hiyayakko, czyli kostka jedwabistego tofu z dodatkiem płatków nori i chilli z sosem sojowym. Bardzo mi odpowiadała tekstura tego dania. Tofu jedwabiste przypominało mi konsystencją deser panna cotta, ale to było bardziej delikatne i nie stawiało oporu pałeczkom. Bardzo chciałam zrobić je w domu, ale z innymi dodatkami. Klasycznym dodatkiem powinny być płatki bonito, ale akurat nie miałam ich w domu. Za to jakiś czas temu kupiłam UMEBOSHI. To morele japońskie, które swój kolor zawdzięczają marynowani z dodatkiem płatków pachnotki ( shiso ). Kupiłam je pierwotnie, bo miałam robić samurajskie temari z umeboshi w środku. To takie kuleczki z ryżu ( robionego jak na sushi ) z nadzieniem w środku i ozdobą na wierzchu, jadalną oczywiście. Uczyłam się takie robić na warsztacie temari i onigiri.  Ale postanowiłam wykorzystać je w tym daniu. Kupując umeboshi pani sprzedająca powiedziała, że to bardzo zdrowa przekąska. Dopiero po zakupie poczytałam na ten temat. Ta śliwka odkwasza organizm, świetnie działa na trawienie i wzmacnia organizm. To moja wersja hiyayakko. Z dużą ilością imbiru i dymki. 


1 kostka jedwabistego tofu
1 -2 umeboshi
1-2 dymka ( zielona część )
5 cm imbiru
sos sojowy 

Kostkę tofu dzielimy na 6 lub 8 części. Układamy je na talerzu. Układamy na nich dodatki i polewamy sosem sojowym. Podajemy od razu.