Co roku we wtorek, dzień przed Środą Popielcową na ulice Jedlińska koło Radomia wylegają młodzi ludzie, poprzebierani w różne postacie. W zeszłym roku miałam możliwość wyjazdu do Jedlińska w ten dzień. Zapewniam Was że warto. Ulice Jedlińska zapełniają się bajecznie kolorowo ubranymi ludźmi, przeważnie młodzieżą młodszą i starszą. Już po zaparkowaniu warto się wkupić w łaski miejscowego Boruty, który za drobną opłatą zaprowadzi tam gdzie trzeba.
Dzieciaki przebierają się w wiejskie baby, parę nowożeńców, chłopów w różnych strojach, diabły, diabełki, Żydów i muzykantów. Towarzystwo wesoło przetacza się przez miasteczko, czasem zaczepiając, hałasując, śpiewając i grając na różnych instrumentach.
Oczekiwanie na przedstawienie umilały zespoły ludowe. Można było zjeść z kotła wojskowego dobrą grochówkę i dostać herbatę na rozgrzewkę.
Co ciekawe wszystkie role, nawet kobiece ( panna młoda ) są odgrywane przez młodych przeważnie mężczyzn i chłopców.
Pan Rak to postać z herbu miasta.
Mi najbardziej podobały się diabełki, które mimo swej symboliki wyglądają bardzo sympatycznie. Nawet niedźwiedź się przyplątał.
Ale nie jest to taka zabawa dla samej zabawy. To jest tylko przygotowanie do właściwego zdarzenia jakim jest ŚCIĘCIE ŚMIERCI.
Śmierć schwytana podstępem ( wcześniej się upiła ), jest prowadzona przez środek miasta na rynek celem jej osądzenia i skazania. Korowód prowadzi kat ubrany w czerwony strój. Za nim rajcy miejscy i przebierańcy.
Całość przedstawienia jest oparta na opisie wierszowanym. Trochę brakowało mi kozaków występujących w opisie.
Pod koniec tej imprezy było już żal tej Śmierci, która bala się okrutnie tego co ją czekało. Trzęsła się bardzo. Sąd złożony z miejskich rajców jest bezlitosny, a kat nie litościwy.